niedziela, 10 lutego 2013

Mecz, którego... nie było

Ileż to było zachwytów po niedawnym, efektownym zwycięstwie reprezentacji Polski nad Rumunią 4:1. Tymczasem, jak ujawnili dziennikarze Polsatu Sport, z punktu widzenia FIFA, tego meczu jakby w ogóle nie było. W tej sytuacji biało-czerwoni nie zyskają ani punkcika do światowego rankingu FIFA za tę wygraną. Dlaczego? Otóż naruszony został regulamin FIFA określający liczbę dopuszczalnych zmian w składach. Zgodnie z jego zapisem może być ich maksimum sześć. Tymczasem Rumuni dokonali aż osiem roszad w składzie. W tej sytuacji światowa federacja unieważniła to spotkanie.
A może to rumuńska sztuczka, by ich blamaż w meczu z Polakami nie zapisał się na kartach historii futbolu? Każdy sposób dobry...


Był taki mecz (7)

Wisła - Raków, czyli tak to się zaczęło...

Kieleccy kibice piłkarscy tylko dwukrotnie w historii mogli oglądać w naszym mieście finałowe mecze Pucharu Polski. Szczególnie emocjonujący był pierwszy z nich, rozegrany 9 lipca 1967 roku na nie istniejącym już stadionie Błękitnych. Na trybunach zasiadło wówczas ponad 6 tysięcy kibiców, w tym ponad połowa z... Częstochowy. Nie brakowało też fanów spod Wawelu. Nic dziwnego skoro w finale Pucharu Polski występował trzecioligowy wówczas Raków, stając na przeciw krakowskiej Wisły. 90 minut gry, obfitującej w wielkie emocje, nie przyniosło rozstrzygnięcia, ani goli, choć okazji ku temu nie brakowało. Najlepszej tuż przed przerwą nie wykorzystał ówczesny gwiazdor "Białej Gwiazdy" Władysław Kawula, który egzekwując rzut karny musiał uznać wyższość bramkarza Rakowa,  Andrzeja Czechowskiego. Konieczna więc była dogrywka, w której wiślacy w niespełna 5 minut rozbili rywala. Bramki Andrzeja Sykty i Huberta Skupnika zapewniły krakowianom zwycięstwo 2:0 i Puchar Polski. Dla mnie był to szczególny, bo pierwszy w życiu mecz, jaki oglądałem na żywo i zapamiętałem do dziś. Wtedy jako 7-letni chłopak nawet nie przypuszczałem, że właśnie rodzi się moja wielka sportowa pasja.

   
Na kolejny finał PP Kielce musiały czekać aż 45 lat. Rozegrany on został 24 kwietnia 2012 roku, nota bene dokładnie w tym samym miejscu co pamiętny finał z 1967 roku, tyle, że już na nowoczesnej Arenie Kielc. O pucharowe trofeum zagrały drużyny Legii Warszawa i Ruchu Chorzów. Stołeczna drużyna prowadzona wówczas przez Macieja Skorżę, w obecności 10 tysięcy kibiców, pewnie pokonała "Niebieskich" 3:0, po bramkach Danjela Ljuboji, Miroslava Radovicia oraz Michała Żyro.

Upadek sportowych legend

Takiego kryzysu kolarstwo chyba jeszcze nie przezywało. Wszystko za sprawą afer dopingowych wstrząsających raz po raz tą jakże lubianą przez kibiców dyscypliną sportu. Jeszcze nie ucichły echa oszustw Lance Armstronga na trasach Tour de France, a już dopingowy cień pada na kolejnego legendarnego kolarza. Tym razem pod pręgierzem znalazł rekordzista w liczbie etapowych zwycięstw na strasie Giro d Italia, doborowy sprinter Mario Cippolini. Ist­nie­ją faksy, z któ­rych jasno wy­ni­ka, że miał on prze­ta­cza­ną krew, za­ży­wał EPO. Włoski kolarz na razie nie komentuje oficjalnie tych zarzutów.
Jeśli tak dalej pójdzie to próżno będzie szukać kolarskich legend bez dopingowej skazy...