czwartek, 14 marca 2013

Był taki mecz (35)

Nie dokończony trening

Sport to nie tylko zwycięstwa, radości, miłe uniesienia. Dziś chcę powrócić do jednej ze smutniejszych chwil na mojej dziennikarskiej drodze. Wiąże się ona z postacią buskiego kolarza Andrzeja Imosy. Gdy jako junior odnosił swoje pierwsze sukcesy w peletonie, mnie nie śniło się nawet, że kilkanaście lat później nasze drogi zejdą się w Dziale Sportowym "Słowa Ludu" przy pl. Obrońców. Andrzej który odnosił liczne sukcesy na krajowych i zagranicznych szosach zakładał właśnie kolarską sekcję przy LZS w Ostrowcu, a starałem się mu w tym pomagać poprzez publikacje na łamach gazety. Mimo dzielącej nas różnicy wieku bardzo szybko znaleźliśmy wspólny język. Pamiętam jak wiele radości sprawiły mi wieści od niego o powiększającej się grupce amatorów kolarstwa, których wspólnie udało nam się zachęcić do treningów. Niestety nastąpił pamiętny dla mnie 22 marca 1987 roku, nota bene dzień moich urodzin. Wtedy to dotarła do nas informacja o tragedii jaka wydarzyła się w Wólce Bałtowskiej, podczas treningu młodych kolarzy LZS Ostrowiec. Jadący wraz ze swoimi podopiecznymi na rowerze Andrzej został zaatakowany na szosie przez pijanego chuligana. W wyniku upadku stracił przytomność, której mimo kilku operacji i dwutygodniowej walki o życie, już nie odzyskał. Zmarł 6 kwietnia 1987 roku w Krakowie, w wieku 39 lat.

Andrzej Imosa najlepiej czuł się na rowerze
 Wiele miesięcy trwało śledztwo związane z tą kolarską tragedią, a następnie proces sądowy, który jak pamiętam pozostawił wiele niejasności oraz niedomówień. Jedno było nieodwracalne. Andrzeja Imosy wszystkim ludziom świętokrzyskiego kolarstwa nikt nie był w stanie przywrócić. Mnie pozostawało wspólnie z braćmi Andrzeja - mieszkającym na stałe w Australii Staszkiem oraz Michałem, z którym później przez kilka lat pracowaliśmy wspólnie w redakcji "Słowa", kultywowanie jego pamięci podczas dorocznego memoriału jego imienia. Impreza ta niezmiennie wzbudzała we mnie szczególne odczucia, ale zarazem przywoływała jakże przykre wspomnienia, który z pamięci wymazać po prostu nie sposób.

Wdowczyk reaktywacja?!

Na ten mecz czeka chyba najbardziej Dariusz Wdowczyk. Jeśli w piątek piłkarze Jagiellonii nie wygrają w ekstraklasie z "Czarnymi koszulami", może to być dla niego równoznaczne z jego powrotem do profesjonalnego futbolu. Jak spekulują media właśnie były trener Kolportera Korony, skazany na trenerską banicję w konsekwencji głośnej afery dopingowej, jest ponoć głównym kandydatem na następcę Tomasza Hajto  na trenerskiej ławce Jagiellonii Białystok.
Czyżby come back "Wdowca" miał być w żółto-czerwonych barwach...

Odszedł trener

W wieku 67 lat zmarł wywodzący się z Kielecczyzny, były reprezentacyjny piłkarz, potem trener, a w latach 1995-96 selekcjoner drużyny narodowej, Władysław Stachurski
Urodził się 27 marca 1945 roku w Piotrkowicach niedaleko Kielc, a w swoim futbolowym CV ma między innymi występy w barwach SHL Kielce. Popularność przyniosła mu zwłaszcza gra w Legii Warszawa, z którą 2-krotnie był mistrzem Polski i również 2-krotnie wygrywał w rywalizacji o Puchar Polski. Jako trener pracował z m.in. piłkarzami Legii (a 1991 roku wywalczył z nią awans do półfinału Pucharu Zdobywców Pucharów), Widzewa i Zawiszy Bydgoszcz.