czwartek, 23 kwietnia 2015

Kartka ze sportowego kalendarza (8)

Iskra znów w finale MP! Życiowy mecz Jacka Kośmidra

Kwiecień to tradycyjnie już miesiąc rozstrzygnięć na boiskach piłki ręcznej. Kolejną więc kartkę ze sportowego kalendarza poświęcam właśnie tej dyscyplinie sportu. Dokładnie 21 lat temu 23 i 24 kwietnia 1994 roku kibice mieli okazje emocjonować się w Kielcach dwumeczem "siódemek" Iskry i Śląska, którego stawką był finał mistrzostw Polski, a ja miałem niewątpliwą przyjemność relacjonować go na łamach "Słowa Ludu".
Po porażce w pierwszym półfinałowym meczu we Wrocławiu (20:24), broniący tytułu kielczanie znaleźli się "pod murem" i by ponownie jak rok wcześniej powalczyć o złoto musieli dwukrotnie pokonać Śląsk. Zadanie to wcale łatwe nie było, bowiem w zespole z Wrocławia występowało wtedy wielu naprawdę klasowych szczypiornistów na czele z "bombardzierem" Piotrem Przybeckim, Jackiem Olejnikiem  czy rutyniarzem Ryszardem Antczakiem. Nie trzeba dodawać, że trybuny hali sportowej przy ul. Krakowskiej w oba dni wprost pękały w szwach, a atmosfera była bardzo gorąca. Dodatkowo podsycała je dramaturgia obu jakże zaciętych spotkań.
W sobotę nasi mistrzowie Polski wyszli na parkiet bardzo skoncentrowani i prowadzili praktycznie przez cały mecz, który rozstrzygnął się praktycznie w końcówce pierwszej połowy. Wtedy to "siódemka" Iskry uzyskała 5-bramkową przewagę, której nie pozwoliła już sobie odebrać, wygrywając 25:21 (15:10).

Jacek Kośmider rozegrał przeciwko Śląskowi życiowy mecz
 Znacznie więcej emocji i to do samego końca było w decydującym o awansie niedzielnym spotkaniu. Jeszcze na początku drugiej połowy goście prowadzili różnicą dwóch goli i zanosiło sie na arcytrudną przeprawę Iskry. Dopiero wtedy niesiona ogłuszającym dopingiem drużyna trenera Edwarda StrząbałyAndrzeja Tłuczyńskiego złapała właściwy rytm. Wielki w tym udział miał kapitalnie spisujący się w kieleckiej bramce Jacek Kośmider. Niczym w transie raz po raz bronił rzuty Piotra Przybeckiego (dziś szkoleniowca wrocławskiej drużyny), Piotra Dudzica, Krzysztofa Mistaka, Jacka Olejnika czy Ryszarda Antczaka. Nawet te oddawane z najbliższej odległości. Nie dawał się pokonać także z rzutów karnych! Iskra odrobiła straty i ku ogromnej radości kibiców wygrała 22:20 (11:12), zapewniając sobie przynajmniej srebrny medal MP. W finale na kieleckich szczypiornistów czekała już Warszawianka, która w ten sam weekend także dwukrotnie u siebie rozprawiła się z płocką Petrochemią, wygrywając 36:28 i 24:20.
Warto przypomnieć jeszcze bohaterów tego jakże emocjonującego dwumeczu w Kielcach. Drużyna Iskry grała przeciwko Śląskowi w składzie: Jacek Kośmider, Przemysław Paczkowski - Henryk Luberecki 9 i 1, Ryszard Lubaski 0 i 1, Dariusz Bugaj 4 i 5, Marek Budny 4 i 6, Arkadiusz Błacha 5 i 2, Aleksander Malinowski 1 i 7, Dariusz Wcisło 2 i 0. Grali ponadto bez zdobyczy bramkowych: Krzysztof Przybylski, Tomasz Malmon i Wiktor Jaszczuk.