sobota, 27 lipca 2013

Smutek i niedowierzanie

Gorszej wiadomości na powrót do Kielc dziś rano z wakacyjnego wyjazdu nie mogłem sobie wyobrazić.
"W piątek wieczorem zmarł nagle Adam Gołąb, dziennikarz "Gazety", w kieleckiej redakcji szefował działowi sportowemu. Miał 39 lat".

              Fot. J. Kubalski Agencja Gazeta
 Znokautowany informacją o odejściu młodszego kolegi po fachu, z którym współpracowaliśmy zawodowo przez wiele lat, kompletnie nie umiem oswoić się z myślą, że to może być prawda. Ciągle zabiegany, zapracowany, a mimo to zawsze uśmiechnięty, pogodny i życzliwy. Ileż to imprez sportowych wspólnie przez ten czas obsługiwaliśmy, ileż razy dyskutowaliśmy o sporcie, który połączył nas zawodowo. Ostatnio w rozmowach telefonicznych kilkakrotnie obiecywaliśmy sobie spotkanie na dłuższą pogawędkę, ale jakoś to odkładaliśmy na bliżej nieokreślony czas. Niestety te plany już nie doczekają się realizacji...   
Po prostu brak mi słów, bo żadne nie są w stanie oddać tego co właśnie czuję. Jedno jest pewne - na zawsze Adam pozostaniesz w pamięci. Jestem pewny, że nie tylko mojej, ale i całego kieleckiego środowiska ludzi sportu... 

PS. Jakże zupełnie inną wymowę ma dziś noworoczny wpis Adama na jednym z portali internetowych, który pozwolę sobie zacytować, bo najlepiej oddaje on jego optymistyczne podejście do wszystkich i wszystkiego wokół: "Tak sobie myślę, że skoro przeżyliśmy AD 2012 apogeum kryzysu, lanie na Euro i na Narodowym, skok z kosmosu (przynajmniej jeden z nas) no i oczywiście nawet koniec świata to (20)13 w nowej dacie wypada uważać za symbol szczęścia Tak po prostu być musi"