wtorek, 14 stycznia 2014

Wenta Wencie nierówna

Choć od meczu z Serbami minęło już kilkanaście godzin nadal nie jestem w stanie zrozumieć jak można było go przegrać. Pomijając już kiepską dyspozycję większości biało-czerwonych (wyjątki to Sławomir Szmal i Mariusz Jurkieiwicz) oraz przeciętną delikatnie mówiąc grę rywala, to ostatnia akcja meczu mogła nam dać przynajmniej remis podtrzymujący nadzieje na wyjście z grupy. Trudno wymarzyć sobie bardziej komfortową do tego sytuację niż gra w przewadze i blisko 20 sekund czasu na umieszczenie piłki w siatce. Od razu przyszła mi w pamięci sytuacja z pamiętnego meczu z Norwegami i kapitalny gol Artura Siódmiaka zdobyty rzutem przez prawie całe boisko i słynna jedna "Wenta", która na trwałe zagościła w terminologii sportowej. Wtedy biało-czerwoni byli w znacznie trudniejszej sytuacji, bowiem to rywale mieli piłkę, ale przynajmniej dokładnie wiedzieli "co i jak  mają grać". Wczoraj nie zauważyłem, by Michael Biegler, który poprosił o czas choćby próbował zawodnikom przekazać jak ma wyglądać ta ostatnia akcja, by dala nam sukces. Wprawdzie jego polski asystent Jacek Będzikowski coś tam próbował zawodnikom tłumaczyć na podstawie słów Niemca, ale jaki był tego efekt wszyscy widzieliśmy. No cóż Wenta - Wencie nierówna...


Dla mnie to Biegler przegrał arcyważny mecz z Serbią. Na dodatek nie widzę jakichkolwiek efektów jego pracy z reprezentacją Polski. Trudno z resztą na nie liczyć przy takim kontakcie trenera z drużyną. Było wiele czasu, by choćby nauczył się on podstaw języka polskiego. Tylko po co, skoro nikt od niego tego nie wymaga. W efekcie wczoraj zdarzało się nawet, że nie to Mariusza Jurkiewicza kadrowicze słuchali z większą uwagą niż pseudorad niemieckiego trenera z komfortową misją na "Euro 2016" w Polsce...