Obserwując grę Korony w ostatnim czasie nabieram pewności, że wielkiej różnicy nie zrobiłoby, gdyby piłkarze grali.. bez jakiegokolwiek trenera. Według zapowiedzi "Pachety" miała być dokładna gra piłką, budowanie akcji "od tyłu", dyktowanie rywalowi warunków gry, a jest - żałosne murowanie własnej bramki i bezładna kopaninie do przodu z praktycznie żądnym zagrożeniem dla bramki rywala. Przykro to pisać, ale złocisto-krwiści są teraz nie tylko najsłabszą, ale i najbrzydziej grającą drużyną ekstraklasy, bez jakiegokolwiek stylu. Co więcej, z tygodnia na tydzień, jest coraz gorzej, a wizja "nowej Korony", tak buńczucznie zapowiadana przez Hiszpana, po cichu odeszła gdzieś w zapomnienie.
Szczytem marzeń są teraz wymęczone remisy i to pod warunkiem, że rywale mają słabszy dzień, bądź jakimś cudem uda się uniknąć "babola" w dziurawej niczym szwajcarski ser i grającej co mecz w innym zestawieniu, defensywie. Dzisiejsza, przypadkowa wygrana w Bydgoszczy, po jedynym celnym strzale w całym meczu, nie zmienia w mojej ocenie gry kieleckiej drużyny. Bzdury opowiadane po kolejnych spotkaniach przez Hiszpana, który chyba tylko sam widzi i chwali(!) efekty swojej pracy w Kielcach, są coraz bardziej irytujące, a już tylko Zbyszek Małkowski prezentuje poziom godny ekstraklasy.
Choć dziś wreszcie skończyła się wstydliwa seria 21 spotkań złocisto-krwistych bez wyjazdowego zwycięstwa i być może opuścimy ostatnie miejsce w tabeli, to ja i tak nie chcę oglądać takiej Korony...
piątek, 4 października 2013
Fotoarchiwum "z myszką" (33)
Subskrybuj:
Posty (Atom)