sobota, 13 grudnia 2014

Dokąd zmierza Korona?

Nie ma pieniędzy, nie ma sponsora, nie ma drużyny, nie ma wyników, a nawet trener otwarcie twierdzi, że marzy mu się praca... za granicą - to stan w jakim znalazła się Korona tuż po zakończeniu jesiennej rywalizacji piłkarskiej T-Mobile Ekstraklasy. Nawet sześć kolejnych spotkań bez porażki nie zmienia mojej oceny, że to najgorsza drużyna złosisto-krwistych w ponad 41-letniej historii kieleckiego klubu. Kompletnie nieobliczalna, a co najgorsze bez charakteru i ambicji. Tłumaczenia, że zawodowym piłkarzom zabrakło motywacji do walki na murawie są po prostu śmieszne i żałosne. Czym skutkowałaby taka postawa pracownika w innych pozasportowych zawodach chyba nikt nie może mieć wątpliwości. Kto pracować nie chce, po prostu traci pracę i mam nadzieje, że taki właśnie scenariusz obowiązywać będzie zimą w kieleckim klubie.


 Czy są perspektywy na poprawę? Szczerze mówiąc wątpię. Dopóki Korona nie znajdzie właściciela i sponsora z prawdziwego zdarzenia, którzy przejmie 100 procent jej akcji, nic się nie zmieni. O sportowym rozwoju można zapomnieć. W grę wchodzi jedynie wegetacja na "miejskim garnuszku". Może zimą znów uda się dokupić paru najemnych "grajków" i może znów uda się  jakoś utrzymać w lidze. Tylko co dalej? Czy ktoś się wreszcie opamięta? Zawodowy klub nie może w nieskończoność funkcjonować jako miejski, a jeśli w Kielcach przez tyle lat, po wycofaniu się Kolportera, nikt nie potrafi znaleźć piłkarzom sponsora, to może lepiej wrócić do zdrowego, amatorskiego kopania piłki w niższej lidze, niż utrzymywać na siłę w ekstraklasie zawodowy cyrk najemników, którzy i tak między innymi za nasze (podatników) pieniądze grają jak chcą i kiedy chcą...