środa, 1 maja 2013

Katalońskie Waterloo

Przyznam, że po losowaniu par półfinałowych piłkarskiej Ligi Mistrzów uległem czarowi hiszpańskiego futbolu i byłem przekonany, że na Wembley dojdzie do kolejnego Grand Derbi między "Królewskimi" a "Dumą Katalonii". Właściwie już przed tygodniem te moje niby racjonalne prognozy legły w gruzach, po srogiej lekcji udzielonej hiszpańskim klubom w pierwszych meczach półfinałowych. Rewanże tylko potwierdziły, że by zwyciężać nie wystarczy tylko pięknie grać w piłkę, co niewątpliwie potrafią robić drużyny Realu i Barcelony. Trzeba to robić w sposób konsekwentny i wyrachowany, niczym niemiecka maszyna do wygrywania. Dziś Bayern przez 50 minut czekał na cios, który definitywnie upokorzy "Barcę". W wielkim stylu zadał go Holender Arjen Robben, rujnując mit wielkiej Barcelony. Czary goryczy Camp Nou dopełniły samobójczy gol Gerarda Pique oraz trafienie Thomasa Muellera.0:7(!) w dwumeczu to nie porażka a prawdziwa klęska Barcelony, uznawanej przez wielu za najlepszą drużynę świata oraz jej trenera Tito Vilanovy. Wprost nie do uwierzenia...
25 maja na Wembley zagrają więc po raz pierwszy w historii mistrz i wicemistrz Niemiec, a będzie to wielki rewanż za ich rywalizację na boiskach Bundesligi, z której zwycięsko wyszedł Bayern. Przed londyńskim finałem nie odważę się już wskazywać mojego faworyta, choćby z racji polskiego tercetu, na pewno bliższy serca jest zespół BVB.