sobota, 29 marca 2014

Złocisto-krwiści mistrzowie

Gdyby ligową tabelę układać nie na podstawie zdobytych lecz głupio straconych punktów piłkarze Korony z pewnością byliby mistrzami Polski. Nie ma w naszej ekstraklasie tak konsekwentnie i beztrosko trwoniącej ligowe punkty drużyny jak złocisto-krwiści. Gdy wczoraj wieczorem prowadziliśmy już 2:0 pomyślałem, że chyba tym razem nikt i nic nie odbierze już wygranej drużynie trenera "Pachety", tym bardziej, że portowcy praktycznie pewni miejsca w grupie mistrzowskiej niczym specjalnym na Kolporter Arenie nie imponowali. A jednak. Po przerwie stał się cud! Zespół Korony, który to już raz w tym sezonie, "stanął" na głowie", by goście nie musieli wracać do Szczecina  z niczym. Wystarczyły dwa bezsensowne faule, by ekskoroniarz Marcin Robak zrobił co do niego należało i znów zwycięstwo uciekło "sprzed nosa". 




Wiele kontrowersji wzbudził szczególnie rzut karny, który dał gościom wyrównanie. Ja jednak większe pretensje niż do arbitra miałbym w tej sytuacji do Piotra Malarczyka, który przecież rozegrał już ponad 70 spotkań w ekstraklasie, a nadal nie potrafi odpowiedzialnie zachować się we własnym polu karnym i na jego pograniczu. Chyba przecież doskonale zdawał sobie sprawę jakie mogą być konsekwencje jego bezpardonowego wślizgu, a jednak wyciął rywala "równo z trawą".
Oczywiście taka wpadka jak w meczu przeciwko Pogoni, gdy prowadząc 2:0 zdobywa się tylko punkt, może przytrafić się każdej drużynie. Futbol to przecież gra błędów. Klasowe zespoły, w przeciwieństwie do Korony, potrafią jednak z takich bolesnych lekcji błyskawicznie wyciągać wnioski...