sobota, 7 czerwca 2014

Po co nam Biegler?

Już kilka miesięcy temu, podczas finałów mistrzostw Europy w Danii, nie miałem wątpliwości , że Michael Biegler kompletnie nie sprawdza się w roli selekcjonera reprezentacji Polski piłkarzy ręcznych. Niestety dobitnie potwierdził to dzisiejszy mecz z Niemcami. Cóż z tego, że zwycięski, skoro nasza narodowa "siódemka" wciąż nie stanowi zgranego teamu ,lecz zlepek indywidualności. To jednak indywidualne umiejętności polskich gwiazd wystarczyły, by pokonać ws ERGO Arenie przeciętnych Niemców. W perspektywie rewanżu w Magdeburgu to jednak nie my możemy się czuć faworytami.

 A ileż to było zachwytów nad perfekcją z jaką Michael Biegler ponoć rozpracował swoich rodaków. Nijak przełożyło się to jednak na grę Polaków, którzy długo byli kompletnie bezradni zarówno w obronie jak i w ataku. Poza próbami dogrania na koło nie dostrzegłem żadnej przemyślanej taktycznie akcji naszej drużyny, która obnażyłaby słabe strony rywala. Podejrzewam, że równie dobrze przy trenerskiej ławce naszych kadrowiczów mógłby znaleźć się ktokolwiek inny niż Biegler, a efekt byłby podobny. Mamy przecież przynajmniej kilku graczy światowego formatu, a niemiecki szkoleniowiec jakoś nie potrafi "poukładać" polskiej drużyny tak, by maksymalnie wykorzystać ten potencjał. Dziś skórę uratował mu między innymi znakomity w bramce Sławomir Szmal.
Awans na finały MŚ w Katarze oczywiście wciąż pozostaje sprawą otwartą, tym bardziej, że w Magdeburgu być może zagra rekonwalescent Krzysztof Lijewski. Jednak nawet "Lijek" może nie wystarczyć, jeśli nie będziemy mieli jakiejś rozsądnej koncepcji gry przeciwko Niemcom i konsekwentnie ją realizować...