poniedziałek, 18 listopada 2013

Był taki mecz (66)

Takich trenerów już nie ma

Były kolega redakcyjny ze "Słowa" Krzysiek Krogulec, przypomniał mi mój tekst, dokładnie sprzed 10 lat, napisany przy okazji wizyty w Kielcach niezapomnianego Kazimierza Górskiego. Jakże jest on na czasie teraz, gdy piłkarska reprezentacja Polski potrafi wygrywać tylko z San Marino, czy Mołdawią. A wtedy? "Orły Górskiego" były prawdziwym postrachem nawet dla światowej czołówki. Wygrywaliśmy przecież z Brazylią, Włochami, Holandią, czy Anglią. Teraz o takich osiągnięciach można tylko pomarzyć.
Zanim jednak "Orły" wzleciały wysoko musiała zadziałać magia trenera 1000-lecia. Oto kilka cytatów z tamtego spotkania, zorganizowanego w Pałacyku Zielińskiego, w którym oprócz Kazimierza Górskiego uczestniczył także "człowiek, który zatrzymał Anglię".
- Gdy w pamiętnym meczu na Wembley słuchałem polskiego hymnu, trząsłem się ze strachu przed wysoką porażka i kompromitacją. Dopiero słowa trenera wypowiedziane tuż przed meczem dały mi spokój, siłę i wiarę w zwycięstwo - wspominał wtedy popularny "Tomek".
A jakie to były te magiczne słowa Kazimierza Górskiego?
"Nie taki diabeł straszny jak go malują. Anglicy to tacy sami ludzie jak i Wy"
 Niby nic odkrywczego, ale jednak te genialnie proste stwierdzenia trenera okazały się kluczem do futbolowych salonów 40 lat temu.
Pewnie, że od tamtego czasu wiele się zmieniło, inna jest piłka, inna mentalność piłkarzy. Niewątpliwie jednak bardzo brak nam trenera z taką charyzmą jaką miał Kazimierz Górski, którego miałem to szczęście wielokrotnie spotykać na dziennikarskiej drodze. Ileż w nim było spokoju, mądrości, rozwagi, a przede wszystkim umiejętności budowania prawdziwego zespołu.


Archiwalne zdjęcie ze spotkania sprzed 10 lat. Fot. M. Walczak

- Najbardziej cieszę się z tego, że choć od meczu na Wembley z Anglikami minęło już 30 lat, to "Orły Górskiego" nadal grają. To coś czego nie da się w żaden sposób wymierzyć, ani przeliczyć na pieniądze. Zresztą gdyby pieniądze decydowały o wszystkim to mistrzami świata byliby piłkarze Arabii Saudyjskiej czy Kuwejtu, a nie my, którzy w 1974 roku w Niemczech byliśmy debiutantami i nikt się z nami nie liczył - mówił przed 10 laty pan Kazimierz, z którym trudno się nie zgodzić.
A jak jest dziś? Czy występy w biało-czerwonych barwach mogą konkurować z tymi, lukratywnie opłacanymi klubowymi w najlepszych ligach Europy, czy też Champions League? Czy nie stają się one tylko odrabianiem futbolowej "pańszczyzny", a efekty tego są takie jakie są?
Być może w tych realiach nie poradziłby sobie nawet i Kazimierz Górski, jednak nie potrafię się oprzeć refleksji, że takich trenerów a zarazem "ojców drużyny" dziś po prostu już niestety nie ma...