niedziela, 10 listopada 2013

Bez snajpera ani rusz...

Piłkarze Korony z pewnością byliby mistrzami Polski gdyby oceniano boiskową beztroskę i umiejętność bezsensownego tracenia punktów. Złocisto-krwiści nie wyciągnęli żadnych wniosków z upokorzenia, jakiego nie tak dawno zafundowała im w Szczecinie Pogoń i dziś na własną prośbę, a właściwie na prośbę bezmyślnego Kamila Sylwestrzaka sprezentowała dwa punkty grającemu przez ponad pół meczu w dziesiątkę Śląskowi. 


 Jeśli dodać do tego nie wykorzystany rzut karny przez Pawła Golańskiego i wręcz zastraszającą indolencję strzelecką kieleckiej drużyny (21 strzałów i tylko 1 gol), to trudno się dziwić, że nawet szczęśliwy, wyrównujący gol zdobyty w samej końcówce przez wcześniejszego antybohatera Sylwestrzaka, niewiele zmienia moją ocenę gry Korony we Wrocławiu.
Bez prawdziwego, bramkostrzelnego napastnika, a takim z pewnością nie jest Daniel Gołębiewski, nie da się wygrywać, nawet ze słabszymi rywalami, a takim był dzisiaj Śląsk, zwłaszcza grający w dziesiątkę.