czwartek, 19 marca 2015

Był taki mecz (73)

Trener 1000-lecia na stadionie Błękitnych!

Tego meczu z pewnością nigdy nie zapomnę. I to z kilku powodów. Choć rozgrywany był tuż po wakacjach, 6 września 1970 roku, to pogoda przypominała właściwie późną listopadową jesień. Nawet przenikliwy chłód i momentami ulewny wręcz deszcz, nie odstraszyły mnie jednak od wybrania się z ojcem na stadion Błękitnych przy ul. Ściegiennego (miejsce w którym obecnie znajduje się Kolporter Arena). Nic dziwnego, przecież grała tam piłkarska reprezentacja Polski, mając za przeciwnika drużynę NRD. Wprawdzie byli to tylko tzw. "Orlicy", ale mimo to i tak biało-czerwone stroje z orzełkiem na piersiach działały niczym magnes przyciągając bardzo wielu kibiców, którzy szczelnie wypełnili stadion oglądając mecz na stojąco pod rozłożonymi parasolami. Do Kielc przyjechało wtedy wielu znanych mi już z ligowych boisk piłkarzy. Co więcej w roli trenera biało-czerwonych wystąpił Kazimierz Górski, który już w kilka lat później poprowadził swoje "Orły" do największych sukcesów w historii polskiego futbolu i został uznany trenerem 1000-lecia. Wtedy nawet mi się nie śniło, że kiedyś po latach, już pracując jako dziennikarz sportowy, będę miał okazję poznać go osobiście i wielokrotnie spotykać na różnych stadionach, także w naszym regionie.

                         Zdjęcie z kieleckiego meczu Polska - NRD "Orlików" z archiwum "Słowa Ludu"
Choć było to tylko jedno z wielu spotkań towarzyskich naszych "Orlików", a nie jakiś mecz mistrzowski, to szczególnie w drugiej połowie spotkania, po golu strzelonym przez Polaków atmosfera na stadionie była naprawdę trudna do opisania. I ja, choć przemoczony do "suchej nitki" czułem się bardzo dumny, że mogę oglądać w akcji takich zawodników jak choćby Jerzy Gorgoń, Adam Musiał, Leszek Ćmikiewicz, Jerzy Masztaler czy Grzegorz Lato prowadzonych przez samego Kazimierza Górskiego. Szczerze mówiąc to doceniłem to dopiero trzy lata później, po niezapomnianym zwycięskim remisie biało-czerwonych na Wembley, a potem magicznych dla nas finałach mistrzostw Świata 1974 roku na boiskach w Niemczech.
Oczywiście czas zatarł w pamięci szczegóły tego deszczowego meczu na stadionie Błękitnych, ale wystarczyło spojrzeć na relację mojego nauczyciela dziennikarskiego fachu, red. Mieczysława Kalety zamieszczoną na kolumnie sportowej "Słowa Ludu", by odżyły tamte wspomnienia.
Polacy wygrali wtedy z "Orlikami" z NRD 1:0 po golu Kwiatkowskiego, choć wynik powinien być o wiele wyższy. Biało-czerwoni wystąpili w tym pamiętnym dla mnie meczu w następującym składzie: Sput - Płaszewski, Galas, Gorgoń, Musiał - Janik, Ćmikiewicz, Masztaler (Fotfolc) - Lato, Nowak (Radomski), Kwiatkowski. 
Co ciekawe w biało-czerwonych barwach zagrali w tym spotkaniu późniejsi gracze klubów z naszego regionu - Jerzy Fotfolc (Star Starachowice, a następnie Błękitni Kielce) oraz Tadeusz Nowak (Star).
Mecz Polska-NRD "Orlików" mimo fatalnej pogody oglądało ponad 7 tysięcy kibiców.
Warto w tym miejscu zacytować jeszcze zamieszczoną na łamach "SL" pomeczową wypowiedź Kazimierza Górskiego: "Jestem zadowolony z postawy naszego zespołu, który wypełnił założenia taktyczne dostosowane przecież do trudnych warunków terenowych. Goście mogą mówić o dużym szczęściu, że stracili tylko jedną bramkę. Wyjątkowo wyróżnił się Musiał, który miał doskonały dzień"