niedziela, 10 marca 2013

Ekstra(klasa) z... czterema literami

Wyjątkowa dawka emocji, nie tylko sportowych, towarzyszyła pierwszemu meczowi półfinału PlusLigi siatkarzy, w którym pogromcy kieleckiego Effectora - drużyna Jastrzębskiego Węgla, wygrała 3:0 z Zaksą Kędzierzyn Koźle. Bardzo "gorąco" było już przed rozpoczęciem spotkania. "Klimatu meczu" nie wytrzymał siatkarz Jastrzębskiego, Michał Kubiak, nota bene przyjmujący reprezentacji Polski. Prowokowany przez kibiców z Kędzierzyna ściągnął spodenki i pokazał im... cztery litery.
To dopiero ekstra(klasa)...

Nie tylko Kowalczyk, czyli... strażak na lodzie

Po dzisiejszym efektownym zwycięstwie w biegu na 10 km stylem dowolnym w Lahti Justyna Kowalczyk praktycznie zapewniła sobie "Kryształową kulę". Okazuje się, że to wcale nie jedyny taki polski sukces w zimowych sportach olimpijskich. Puchar Świata wywalczył także nasz panczenista, Zbigniew Bródka, który jest... zawodowym strażakiem. Reprezentant UKS Błyskawica Domaniewice nie ma sobie równych wśród łyżwiarzy szybkich rywalizujących na dystansie 1500 metrów, a przysłowiową kropkę nad "i" postawił dziś, zajmując drugą lokatę w pucharowych zawodach rozegranych na lodowym torze w holenderskim Heerenveen. Jest pierwszym w historii polakiem, który odniósł tak prestiżowy sukces. I nich ktoś teraz spróbuje zaprzeczyć, że niepostrzeżenie na rok przed Igrzyskami w Soczi stajemy się prawdziwą zimową potęgą, liczącą się już nie tylko w biegach narciarskich za sprawą Justyny Kowalczyk, ale także w skokach, biathlonie kobiet, łyżwiarstwie szybkim, a nawet snowboardowym slalomie.
Ciekawe czy znajdzie to potwierdzenie na olimpijskich arenach

Był taki mecz (31)

Powiew światowego tenisa

Jednym z kultowych miejsc, które często odwiedzałem jako nastolatek, były tenisowe korty Błękitnych. Mieściły się one między budynkiem WDK, a obecną Areną Kielc, tuż za stadionowymi trybunami, w miejscu gdzie dziś znajduje się parking. Nie zliczę godzin spędzonych tam na obserwacji tenisowych pojedynków i treningów, a szczególnie w latach 70-tych na kieleckich kortach było naprawdę kogo i co oglądać.

Tenisowa drużyna Błękitnych po awansie do II ligi w 1973 roku
 W 1973 roku tenisowa drużyna Błękitnych, awansowała do II ligi, a w trzy lata później była już w ekstraklasie!. Na kortach przy ul. Ściegiennego grała cała ówczesna krajowa czołówka tenisistek i tenisistów, na czele z Wojciechem Fibakiem, zaliczanym wtedy do ścisłej światowej elity "białego sportu". Nic więc dziwnego, że najbardziej w pamięci utkwił mi pierwszoligowy mecz kieleckich tenisistów z głównymi faworytem rozgrywek - Olimpią Poznań, w składzie właśnie z Wojciechem Fibakiem. Niespodzianki wprawdzie nie było, bo Wojciech Fibak pewnie wygrał pojedynek z pierwszą rakietą ówczesnej drużyny Błękitnych, Leszkiem Stępowskim, podobnie jak i  Olimpia dośc gładko uporała się z kieleckim beniaminkiem. Nikt jednak nie narzekał, bo przecież oglądaliśmy na kieleckich kortach zapachniało wielkim tenisowym światem. To było prawdziwe sportowe święto Kielc. Nota bene w rok później Leszkowi Stępowskiemu udało się jednak dopiąć swego i sprawić mega sensację w postaci wygranej nad finalistą turnieju Masters w Houston, Wojciechem Fibakiem 6:4, 6:4. Działo się to jednak nie w lidze, lecz podczas rozgrywanego w Bytomiu tenisowego turnieju o "Czarne Diamenty". wynik jednak poszedł w świat, sprawiając wiele radości kieleckim kibicom tenisowym, których w tym czasie było naprawdę sporo. Na obiekcie wybudowano nawet dodatkową trybunę, jak również dodatkowy piąty kort. 
Ligowe mecze tenisowe były wtedy prawdziwymi maratonami, trwającymi często od rana, aż do zmierzchu. W ciągu jednego dnia rozgrywano łącznie dziewięć pojedynków. Przed południem - single, zaś w godzinach popołudniowych gry podwójne. To zazwyczaj one dopiero one rozstrzygały o końcowych rezultatach spotkań. Błękitni grali w krajowej elicie przez kolejne dwa lata 1976-1977 i przyznam, że z dużym sentymentem wspominam emocje związane z ich ligowymi występami. 
W drużynie tenisowej Błękitnych w połowie lat 70-tych, oprócz wspomnianego Leszka Stępowskiego, który w tym czasie plasował się na pograniczu pierwszej i drugiej dziesiątki polskich tenisistów, występowali ponadto: Iwona Pawlik, Barbara Kocyga, Zbigniew Mroczek, Jacek Zdybiewski, Jerzy Czaban, Kazimierz Gajda, Grzegorz Stępień oraz współzałożyciel, a następnie długoletni kierownik sekcji tenisowej Błękitnych, dr Franciszek Pawlik. Większość osób z tego grona miałem okazję kilka lat później, osobiście poznać już jako dziennikarz "Słowa Ludu". Wspólnie przeżywaliśmy kolejne prestiżowe sukcesy kieleckiej sekcji, kiedy to na początku lat 90-lych  tenisiści Błękitnych znów występowali w ekstraklasie i to z powodzeniem.

To oni wywalczyli dla Kielc tenisową ekstraklasę
 Niestety wraz z budową piłkarskiej Areny Kielc, ze sportowej mapy miasta zniknęły na zawsze korty tenisowe Błękitnych, które zachowały się jedynie we wspomnieniach starszych kibiców oraz na starych, archiwalnych fotografiach. A szkoda...

Messi kontra... Peterek

Co mają wspólnego Teodor Peterek i Lionel Messi? Choć dzielą ich dwa pokolenia, wbrew pozorom bardzo wiele. To prawdziwi łowcy bramek, którzy zapisali się na trwałe w kronikach futbolu. Wczoraj po 75(!) latach Argentyńczyk wymazał z tabel rekordzistów nazwisko napastnika chorzowskiego Ruchu, który w sezonie 1937/38 zdobywał gole w 16 kolejnych ligowych meczach, dopisując w tym czasie do swojego konta 22 gole. W sobotni wieczór Leo Messi okazał się jeszcze lepszy od genialnego Polaka, trafiając w 17 kolejnych spotkaniach Primera Division. Śrubując ten rekord gwiazda Barcelony 27-krotnie pokonywała bramkarzy rywali, a w tym sezonie ma już na swoim koncie aż 40 zdobytych goli.
A przecież ta passa wcale się jeszcze nie skończyła...