niedziela, 26 lipca 2015

Dwa lata bez Adasia...

Archiwalne zdjęcie z podsumowania KKL ze stycznia 2006 roku
Jak ten czas szybko płynie. To już 2 lata...Dokładnie 26 lipca 2013 roku przedwcześnie odszedł Adam Gołąb. O takich ludziach jak ON nie sposób zapomnieć...

sobota, 18 lipca 2015

Falstart ekstraklasy, czyli jak się szanuje kibica

Od medialnego falstartu rozpoczęła nowy sezon polska ekstraklasa. Inauguracyjnego meczu Wisła - Górnik (1:1) po raz pierwszy od wielu lat nie można było oglądać na kanałach C+. W zamian zaoferowano transmisję w Eurosporcie2, na poziomie bardzo daleko odbiegającym od standardów do jakich przyzwyczaił kibiców dotychczasowy nadawca (brak przedmeczowego studia, rozmówek z piłkarzami, o kardynalnych pomyłkach kompletnie nie przygotowanych do relacji komentatorów, którzy nawet nie raczyli wybrać się do Krakowa na mecz, nie wspominając). 


 Na weekend liga wraca do C+ i będzie pokazana jak należy, ale ogromny niesmak pozostał i już teraz można powiedzieć, że pecha mają drużyny (i ich kibice), którym przyjdzie rozgrywać mecze w piątki i w poniedziałki o godz. 18, bo właśnie te spotkania na wyłączność wykupił Eurosport2. Tego po prostu nie da się oglądać, a już na pewno słuchać!
Żeby było jeszcze śmieszniej, platforma NC+, która w reklamach nęciła klientów prawami do pokazywania ekstraklasy przez cztery kolejne sezony, tych którzy akurat nie maja w pakiecie Eurosportu2 odsyła do Biur Obsługi, gdzie za... jedyne 4,99 PLN mogą otrzymać dostęp do tego programu.
Tak się u nas szanuje kibiców...

poniedziałek, 6 lipca 2015

Kartka ze sportowego kalendarza (13)

Resovia pokonana - Korona u bram II ligi!

Dokładnie 40 lat temu, w barażowym meczu o awans do II ligi, piłkarze Korony pokonali w Kielcach "jedenastkę" Resovii 2:0 (1:0). Na trybunach stadionu Błękitnych, mieszczącego się przy ul. Ściegiennego (w miejscu obecnej Kolporter Areny) zasiadło wówczas jak podawała prasa aż 17(!) tysięcy kibiców i był to ówczesny rekord frekwencji tego obiektu.
Dwa kolejne zwycięstwa podopiecznych trenera Bogumiła Gozdura mocno rozbudziły nadzieje na upragniony awans. Resovia przed tym meczem była liderem grupy, więc więc nic dziwnego, że by dostać się tego popołudnia na stadion trzeba było ustawić się w długich kolejkach przed kasami biletowymi już na kilka godzin przed planowym rozpoczęciem meczu. Gromki doping kibiców niósł się nad stadionem, gdy tylko na murawie pojawili się kieleccy gracze. Korona nie zawiodła oczekiwań fanów, odnosząc pewne i efektowne zwycięstwo.
Ku radości widzów Korona od początku grała w tym meczu wręcz popisowo, spychając od początku rywala do defensywy. Efektem tego był gol zdobyty przez kielczan już w 7 minucie meczu. Po rzucie rożnym  Tadeusza Trojnackiego zakotłowało się w polu karny gości, a piłka odbita od nóg lewego obrońcy Resovii, ku trudnej do opisania radości kibiców wpadła do siatki rzeszowian.

Archiwalne zdjęcie z meczu piłkarzy Korony zamieszczone na łamach "Słowa Ludu"
 Prowadzenie nie zadowoliło gospodarzy, a jak relacjonował na łamach "Słowa Ludu" red. Mieczysław Kaleta, w pierwszych 25 minutach tego meczu piłkarze Korony grali nie oglądanym do tej pory w Kielcach poziomie.
W drugiej połowie role się odwróciły i kto wie jakim wynikiem zakończyłby się mecz, gdyby nie kapitalna dyspozycja w kieleckiej bramce Mariana Puchalskiego. Ostatnie słowo w tym jakże emocjonującym meczu należało jednak do Korony. W 68 minucie po dynamicznym rajdzie prawym skrzydłem Tadeusz Kluczyk podał w pole karne do Andrzeja Junga, a ten popisał się atomowym strzałem, po którym piłka wyłamując ręce Henryka Chruścińskiego w bramce Resovii wpadła pod poprzeczkę.
Po tym zwycięstwie Korona na dwie kolejki przed końcem baraży z dorobkiem 6 punktów objęła prowadzenie w tabeli grupy V, wyprzedzając o punkt Resovią oraz o 2 punkty Lubliniankę.
 Drużyna Korony wystąpiła w tym meczu w następującym składzie: Marian Puchalski, Czesław Palik, Jan Majdzik, Waldemar Toborek, Zdzisław Stochmal, Tadeusz Trojnacki, Bogumił Herman, Marek Dulny, Tadeusz Kluczyk, Andrzej Jung Stanisław Karkuszewski. Ponadto z ławki rezerwowych na boisko wchodzili Ryszard Mastalerz oraz Władysław Starościak