środa, 27 lutego 2013

Krytyczny stan trenera

Tym razem bardzo złe wiadomości. Jak doniósł "Fakt", 63-letni trener Jerzy Wyrobek miał wylew, przeszedł poważną operację i jest w śpiączce. Lekarze określają jego stan jako krytyczny.  Starszym kibicom futbolu przedstawiać go specjalnie nie trzeba. Były reprezentant Polski, a potem szkoleniowiec długo związany z chorzowskim Ruchem. W latach 2005-2006 miał także trenerski epizod z drugoligowym zespołem KSZO Ostrowiec.

"Wiking" to ma tupet

Mariusz Wach to zawodowy pięściarz jakich wielu. Wsławił się jednak głównie nie jakimiś oszałamiającymi sukcesami na ringu lecz wielkim oszustwem, podczas listopadowej wali z Władimirem Kliczką, wspierając się niedozwolonym dopingiem. W efekcie tego został na rok zawieszony przez Niemiecki Związek Bokserski. "Wiking" najwyraźniej kpi sobie z tej kary i całej afery dopingowej z jego udziałem, bo już na kwiecień, jak gdyby nigdy nic  zapowiada... powrót na ring.
Polak najwyraźniej uznał, że "spalony" jest tylko w Europie, a skoro walczy na amerykańskiej licencji to "za Oceanem" kara go już nie obowiązuje
Przydało by mu się trochę więcej pokory niż tupetu...    

Pucharowe męki faworytów

Pierwszoligowi piłkarze nie czują respektu przed czołowymi zespołami T-Mobile Ekstraklasy. Wczoraj w ćwierćfinałowym meczu Pucharu Polski z Olimpią Grudziądz niebywale męczyła się Legia, dopiero w samej końcówce strzelając dwa gole i zwyciężając 4;1, a dziś jeszcze gorszą "futbolową golgotę" przechodził Śląsk. Mistrzowie Polski dwukrotnie musieli gonić wynik meczu z Flotą Świnoujście, a dopiero w piątej minucie doliczonego czasu gry uratowali twarz, zapewniając sobie wymęczoną wygraną 3:2.Nawet czerwona kartka dla Rafała Gikiewicza już w 3 minucie spotkania nie może być usprawiedliwieniem dla wrocławian, bowiem po przerwie siły obu rywali się wyrównały. Niby finał wieńczy dzieło, więc nic się nie stało, ale nie wypada, by drużyny tej klasy co Legia czy Śląsk aż tak dawały się "wodzić za nos" znacznie niżej notowanym rywali.
Panowie, szanujmy się! Szanujmy kibiców!

"Topowy" Gortat

Kolejny znakomity mecz pod koszami NBA rozegrał Marcin Gortat. Aż dwie akcje polskiego koszykarza z meczu Phoenix Suns - Minnesota Timberwolves, znalazły się w zestawieniu "TOP 10" stanowiącym wizytówkę najlepszej ligi koszykarskiej na świecie. Akcje Polaka sklasyfikowano odpowiednio na 8. i 6. miejscu, wśród dziesięciu najefektowniejszych zagrywek minionej nocy.

Popisy Marcina Gortata, zarówno w defensywie, jak i w ataku, są z pewnością godne obejrzenia:
 KIKNIJ ABY OBEJRZEĆ!


Był taki mecz (24)

Panie krok od I ligi

Choć dziś może się to wydawać kieleckim sympatykom piłki ręcznej nico abstrakcyjne, ale to wcale nie szczypiorniści, a piłkarki ręczne kieleckiej Iskry jako pierwsze, były dosłownie o krok od wywalczenia awansu do I ligi, jak nazywała się wtedy dzisiejsza ekstraklasa. W sezonie 1969/70 podopieczne trenera Mariana Grzesika sprawiły dużą niespodziankę zdecydowanie zwyciężając w rywalizacji jednej z czterech grup II ligi, dzięki czemu zapewniły sobie prawo gry o awans. "Siódemka" Iskra w 20 drugoligowych meczach odniosła aż 15 zwycięstw i tylko 3-krotnie schodziła z boiska pokonana. Decydujący turniej o pierwszoligowe szlify rozegrany został wiosną 1970 roku w Poznaniu. Nasze panie zmierzyły się tam ze spadkowiczami z I ligi - Wandą Nowa Huta i Włókniarzem Łącznik oraz mistrzem innej z drugoligowych grup - Przemysławem Poznań. Rywalki okazały się jednak zbyt wymagające. Nasza Iskra zremisowała wprawdzie z Włókniarzem 10:10, ale uległa Wandzie 5:13 oraz Przemysławowi 11:13  i pozostała w II lidze. Już jednak sam awans do barażowego turnieju był ogromnym sukcesem całego kieleckiego szczypiorniaka.

Piłkarki ręczne Iskry Kielce z trenerem Marianem Grzesikiem


Trochę z przypadku, gdyż moja mama i ciocia pracowały w dawnym Liceum Piramowicza w Kielcach, gdzie powstawała ta drużyna, miałem często okazję oglądać ją podczas treningów i meczy, rozgrywanych jeszcze na asfalcie, na przyszkolnym boisku. Był to mój pierwszy w życiu kontakt z piłką ręczną, jakże inną w swej specyfice i klimacie, od tej dzisiejszej rozgrywanej w halach sportowych. Kilka lat później to piłka ręczna stała się ona jedną z moich ulubionych dziedzin sportu, najpierw jako dla jej kibica, a następnie dziennikarza opisującego wiele ważnych wydarzeń, które na trwałe zapisały się w kronikach kieleckiego szczypiorniaka. Już jako dzieciak miałem też okazję poznać ówczesnego nauczyciela PO oraz WF-u w tej szkole - Mariana Grzesika, z którym potem współpracowałem przez wiele lat jako z trenerem piłki ręcznej oraz prezesem Okręgowego Związku Piłki Ręcznej w Kielcach.
Wracając do tamtej "siódemki" Iskry, z sezonu 1969/70, warto wspomnieć nazwiska zawodniczek, które najczęściej w niej występowały i walczyły w Poznaniu o I ligę dla Kielc. Były to między innymi: Teresa i Małgorzata Derszniak, Elżbieta Predygier-Buchniewicz, Irena Nawrocka, Jadwiga Maliszewska, Irena Dereniewicz, Teresa Słowik, Ewa Szlefarska, czy Elżbieta Ziókowska.
W 1973 roku, gdy doszło do połączenia klubów Iskry oraz SHL i powstania Korony, kobieca sekcja piłkarek ręcznych Iskry przekazana została do Budowlanych i to w barwach tego klubu kontynuowała działalność, dodajmy z dużymi sukcesami.    

Potęga się sypie?

Sygnałem ostrzegawczym była nadspodziewanie gładka i upokarzająca porażka na San Siro z Milanem 0:2 w Lidze Mistrzów. We wtorkowy wieczór nawet doping ponad 90-tysięcznej widowni nie pomógł "Dumie Katalonii", która na Camp Nou została upokorzona przez odwiecznego rywala z Madrytu i pożegnała się z nadzieją na zdobycie Pucharu Króla. Argentyńczyk Leo Messi znalazł się w głębokim cieniu pana "CR7", który zdobywając dwa gole poprowadził Real do spektakularnego zwycięstwa 3:1. Czyżby to koniec dyktatu "Barcy" i futbolowy gigant miał się rozsypać na oczach całej Europy?
Prawda jest taka, że nawet największe piłkarskie gwiazdy potrzebują trenera "z głową", który rozsądnie ich poukłada, bo nawet grupka wirtuozów nie od razu musi grać jak orkiestra...

To jest kara!

Libański Związek Piłki Nożnej dożywotnio zdyskwalifikował dwóch zawodników reprezentacji kraju Mahmouda al-Aliego i Rameza Dayouba za udział w aferze korupcyjnej związanej z ustawianiem wyników meczów ligi azjatyckiej i grę w nielegalnych zakładach.
U nas taka kara raczej nie byłaby możliwa, choć korupcja w polskiej piłce była, jest i o ile nadal będziemy pobłażać sportowym oszustom, to z pewnością będzie...