poniedziałek, 31 marca 2014

Finał coraz bliżej


Tylko jedna wygrana dzieli koszykarzy UMKS Kielce od finału rywalizacji o awans do I ligi. Z taką dyspozycją jak w sobotnim meczu przeciwko Księżakowi pierwszoligowy basket powinien już wkrótce powrócić do hali przy Żytniej.

sobota, 29 marca 2014

Złocisto-krwiści mistrzowie

Gdyby ligową tabelę układać nie na podstawie zdobytych lecz głupio straconych punktów piłkarze Korony z pewnością byliby mistrzami Polski. Nie ma w naszej ekstraklasie tak konsekwentnie i beztrosko trwoniącej ligowe punkty drużyny jak złocisto-krwiści. Gdy wczoraj wieczorem prowadziliśmy już 2:0 pomyślałem, że chyba tym razem nikt i nic nie odbierze już wygranej drużynie trenera "Pachety", tym bardziej, że portowcy praktycznie pewni miejsca w grupie mistrzowskiej niczym specjalnym na Kolporter Arenie nie imponowali. A jednak. Po przerwie stał się cud! Zespół Korony, który to już raz w tym sezonie, "stanął" na głowie", by goście nie musieli wracać do Szczecina  z niczym. Wystarczyły dwa bezsensowne faule, by ekskoroniarz Marcin Robak zrobił co do niego należało i znów zwycięstwo uciekło "sprzed nosa". 




Wiele kontrowersji wzbudził szczególnie rzut karny, który dał gościom wyrównanie. Ja jednak większe pretensje niż do arbitra miałbym w tej sytuacji do Piotra Malarczyka, który przecież rozegrał już ponad 70 spotkań w ekstraklasie, a nadal nie potrafi odpowiedzialnie zachować się we własnym polu karnym i na jego pograniczu. Chyba przecież doskonale zdawał sobie sprawę jakie mogą być konsekwencje jego bezpardonowego wślizgu, a jednak wyciął rywala "równo z trawą".
Oczywiście taka wpadka jak w meczu przeciwko Pogoni, gdy prowadząc 2:0 zdobywa się tylko punkt, może przytrafić się każdej drużynie. Futbol to przecież gra błędów. Klasowe zespoły, w przeciwieństwie do Korony, potrafią jednak z takich bolesnych lekcji błyskawicznie wyciągać wnioski...

środa, 26 marca 2014

Fotoarchiwum "z myszką" (60)

Oto kolejna postać związana w przeszłości z kieleckim sportem. Starsi kibice nie będą mieli z pewnością większych trudności z rozpoznaniem osoby ze zdjęcia.

                        Fot. archiwum
Poznajecie? Pamiętacie?

wtorek, 25 marca 2014

Każdy sposób dobry...

Jak wyeliminować Vive Targi Kielce z Ligi Mistrzów? Sporo nie da się na parkiecie, to może uda się przy "zielonym stoliku". Ta taktyka najwyraźniej przyświeca od soboty islandskiemu szkoleniowcowi Gudmundurowi Gudmundsonowi oraz działaczom Rhein-Neckar Loewen, po nieoczekiwanej dla nich porażce w kieleckiej Hali Legionów. Wprawdzie to nie Talant Dujszebajew, który znalazł się w prawdziwym ogniu krytyki pucharowego rywala, występuje na boisku, ale wiadomo jak znacząca jest jego rola przy ławce mistrzów Polski. Gdyby tak Niemcom udało się wywrzeć presję na EHF i odsunąć szkoleniowca kieleckiej drużyny od prowadzenia Vive Targów Kielce w rewanżowym meczu w Mannheim, to na pewno "Reńskim Lwom" o wiele łatwiej byłoby powalczyć o upragniony awans do ćwierćfinału Velux Champions League.




Nie mnie rozstrzygać co tak naprawdę zaszło w sobotę pomiędzy szkoleniowcami obu drużyn, ale nie mam żadnych wątpliwości, że przesadne nagłaśnianie tego domniemanego "skandalu z Talantem", to element pozaboiskowej taktyki wicelidera Bundesligi.
Stawka jest przecież bardzo wysoka, więc każdy sposób dobry, by wykazać swą wyższość nad rywalem. A, że nie ma to nic wspólnego z fair play i piłką ręczną, kogo to obchodzi...   

niedziela, 23 marca 2014

Fotoarchiwum "z myszką" (58)

Pora na kolejną wyprawę do sportowych archiwów z przeszłości. Oto jeden z poprzedników Sławomira Szmala w bramce kieleckich szczypiornistów.

                               Fot. archiwum
Pamiętacie? Poznajecie?

Powinniśmy być dumni...

Jeszcze niecały rok temu piłkarze ręczni Vive Targów Kielce przez wielu byli uznawani za "kopciuszka" w gronie uczestników Final Four. Teraz jestem przekonany, że każdy europejski kibic piłki ręcznej już wie, że z zespołem z Kielc trzeba się poważnie liczyć. Przekonały się o tym w sobotę "Reńskie Lwy" i pewny swego islandski trener wicelidera Budnesligi, a zarazem przyszły szkoleniowiec reprezentacji Danii, Gudmundur Gudmundsson. Choć przy tak wyrównanej klasie rywali 4-bramkowa zaliczka nie stanowi żadnej gwarancji sukcesu w dwumeczu, wobec rewanżu w Manhheim, to i tak powinniśmy być dumni z tego zwycięstwa. Przecież jak najbardziej zasłużenie i pewnie ograliśmy jeden z najlepszych zespołów świata, a pierwsze 20 minut tego znakomitego widowiska ta był prawdziwy popis mistrzów Polski. 



Po blisko 12 latach żmudnego i cierpliwego budowania potęgi następcy i kontynuatora blisko 50-letniej tradycji Iskry przez Berta Servaasa, kiedy to nie raz zbieraliśmy potężne cięgi od najlepszych "siódemek" Starego Kontynentu, teraz to my mamy w Kielcach drużynę, która może uczyć innych jak grać w piłkę ręczną. I tylko żal, że infrastrukturalnie jesteśmy jeszcze wciąż daleko od Europy. Tak jak kiedyś za ciasna dla, rozkochanych w szczypiorniaku, kieleckich kibiców okazywała się prawdziwa "Jaskinia Lwa" przy Jagiellońskiej, a potem podobny los spotkał obiekt przy Krakowskiej, tak teraz tym samym śladem nieuchronnie podąża Hala Legionów. Jestem przekonany, że chętnych do obejrzenia na żywo wczorajszego meczu i to bez względu na rekordowo wysokie jak na Kielce ceny biletów oraz bezpośrednią transmisję telewizyjną, byłoby kilkakrotnie więcej, a i drużynie przy wsparciu kilkunasto, a nie kilkutysięcznej publiczności, grałoby się przeciwko europejskim "tuzom" szczypiorniaka o wiele łatwiej.
Pod wodzą trenera Dujszebajewa jeszcze nie przegraliśmy. Oby ta passa została potrzymana w rewanżu z Rhein-Neckar Loewen i kolejnych meczach Ligi Mistrzów. Nawet jednak jeśli by się to nie udało, to i tak  nie mam już najmniejszych wątpliwości, że sportowym hitem 2014 roku dla kieleckiego sportu jest sprowadzenie do nas szkoleniowca tej klasy co Talant. To był jakby klucz do europejskiej elity, bez którego wygrywać Champions League po prostu się nie da, a przecież o tym w Kielcach coraz bardziej się marzy...

piątek, 21 marca 2014

Marek Galiński - Epitafium



W nocy z niedzieli na poniedziałek w Brzegach pod Jędrzejowem zginął w wypadku samochodowym Marek Galiński. W czwartek w Mroczkowie Gościnnym miało miejsce pożegnanie tego WIELKIEGO SPORTOWCA I TRENERA, związanego także z regionem świętokrzyskim. Cześć jego pamięci!

piątek, 14 marca 2014

Sami sobie winni

Piłkarze Korony na własne życzenie zrobili krok w kierunku grupy spadkowej T-Mobile Ekstraklasy, remisując w Kielcach z Zawiszą 1:1. Cóż z tego, że złocisto-krwiści prowadzili przez większą część tego spotkania, skoro nie mieli determinacji, by drugim golem dobić beniaminka z Bydgoszczy. Aż nadto widoczna, zwłaszcza po przerwie, taktyka gry na utrzymanie korzystnego wyniku okazała się zgubna z skutkach, a wyrównujący gol w przekroju całego meczu jak najbardziej się gościom należał. 



Szkoda straconych w ostatnim kwadransie dwóch bezcennych punktów i to w konfrontacji z bezpośrednim rywalem w walce o awans do czołowej ósemki, tym bardziej, że dawno już nie widziałem tak walczących "koroniarzy". By walczyć w grupie mistrzowskiej powinno się jednak prezentować coś więcej niż tylko zachowawczą defensywę. Nawet bardzo dobrze dysponowany tej wiosny Zbyszek Małkowski nie był w stanie uratować tak ważnej i potrzebnej kielczanom wygranej. Co więcej to głównie jego zasługa, że komplet puntów nie pojechał do Bydgoszczy...
Do końca rundy zasadniczej jeszcze cztery mecze i wiele się może wydarzyć, jednak trzeba grać "do przodu" i strzelać gole...
I jeszcze jedno - za dzisiejszy wyczyn Phylypczuka należy mu się "futbolowy oscar" za bezmyślność.

piątek, 7 marca 2014

Fotoarchiwum "z myszką" (57)

Pora na kolejną wycieczkę w przeszłość po sportowych archiwach. Oto jeden z idoli kieleckich sympatyków sportu sprzed 40 lat.

       Fot archiwum
Poznajecie? Pamiętacie?