sobota, 23 lutego 2013

Jak pech - to pech

Kto wie czy największym przegranym meczu Korony z Legią nie okazał się... nieobecny na murawie Areny Kielce z powodu kontuzji, obrońca stołecznej drużyny Jakub Rzeźniczak. Dokumentuje to najlepiej jego szczery wpis na na jednym z profili społecznościowych.
"Co za dzień najpierw 4 godziny czekałem na usg Przez co spóźnilem sie na mecz 40 minut ,a na dodatek pod stadionem dostałem mandat 250 pln. Jak się skończył mecz wszyscy wiemy:-( czas wracać do Warszawy oby już bez przygód..."
Cóż wypada tylko Kubie Rzeźniczakowi życzyć jak najszybszego powrotu nie tylko do Warszawy, ale przede wszystkim do zdrowia i na boisko, bo dziś na pewno by się bardzo przydał "dziurawej" defensywie legionistów.

Dzień jak marzenie

Dawno już kielecki sport nie przeżywał tak wspaniałego i radosnego wieczoru. Najpierw piłkarze ręczni Vive Targów Kielce wygrali wyjazdowy mecz z Gorenje Velenje 29:25 (13:14), stając się tym samym drugą (trzy lata temu podobnego wyczynu dokonał hiszpański Ciudad Real) w historii europejskiego szczypiorniaka drużyną, która w fazie grupowej Ligi Mistrzów zwyciężyła we wszystkich meczach! W dwie godziny później do wielkiego sukcesu podopiecznych Bogdana Wenty, dostroili się piłkarze Korony. "Złocisto-krwiści" po heroicznym boju na Arenie Kielc niespodziewanie, ale w pełni zasłużenie, pokonali mistrza jesieni i głównego kandydata do tytułu - stołeczną Legię 3:2!
Czy można było sobie wymarzyć lepszą ostatnią sobotę lutego...

Był taki mecz (20)

Pucharowy dreszczowiec

Sportowe Kielce żyją dziś meczem piłkarzy Korony z Legią na inaugurację rundy wiosennej T-Mobile Ekstraklasy. Jest więc wyjątkowa okazja, by przypomnieć potyczkę obu tych drużyn prawie dokładnie sprzed 30 lat. Wtedy Korona podejmowała legionistów na stadionie przy ul. Szczepaniaka w meczu 1/16 piłkarskiego Pucharu Polski. Zainteresowanie tym spotkaniem trudno nawet opisać. Już na długo przed pierwszym gwizdkiem trybuny wypełniły się do ostatniego miejsca i wyczuwało się atmosferę wielkiego futbolowego święta. nic dziwnego, przecież w składzie legionistów aż roiło się od reprezentantów kraju na czele z medalistami mistrzostw świata w Hiszpanii. I właśnie jeden z nich - Andrzej Buncol (późniejszy gracz m.in. Bayeru Leverkusen) wystąpił tego popołudnia w głównej roli, strzelając dwa z czterech goli zdobytych w tym spotkaniu przez legionistów.

Andrzej Buncol
Strzelec dwóch goli dla Legii, Andrzej Buncol


Korona jednak nie "pękała" przed zdecydowanym faworytem, trzykrotnie odpowiadając na trafienia legionistów. Gdy na niespełna kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry Robert Bąk wyrównał na 3:3 kielecka widownia wprost oszalała. Chyba nikt na stadionie nie żałował wtedy "gardła" skandując "Korona, Korona...". Legia pokazała wielką klasę szybko karcąc naszą drużynę bramką Andrzeja Tomczyka i ostatecznie po prawdziwym dreszczowcu zwyciężyła 4:3! A co byłoby gdyby Lech Nowak wykorzystał rzut karny, który sam wypracował. Jacek Kazimierski wyczuł jednak jego intencje i wybronił "jedenastkę.
 Warto przypomnieć nazwiska bohaterów tego bezsprzecznie wyjątkowego meczu, który oglądałem jeszcze w roli kibica. W drużynie Korony, prowadzonej przez rybnickiego szkoleniowca Jana Gollę grali wówczas: Stanisław Goska, Zbigniew Witka, Lech Nowak, Krzysztof Tobolik, Sławomir Wojtasiński, Andrzej Molenda, Marek Gruszewski, Leszek Wójcik, Robert Bąk, Jan Wyciślik, Mirosław Misiowiec oraz Stanisław Wesołowski i Leszek Borycki. Trener Legii Jerzy Kopa na mecz z Koroną, co ciekawe liderującą wtedy w drugoligowej tabeli desygnował do gry następujący skład: Kazimierski, Kaczmarek, A. Sikorski, Putek, Majewski, Cebula, Tomczyk, Biernat, Buncol, Buda, Turowski oraz W. Sikorski, Karaś.
Bramki dla Korony w tym spotkaniu, które oglądał przy Szczepaniaka komplet 10 tysięcy kibiców,  zdobywali: Leszek Wójcik, Jan Wyciślik i wspomniany wcześniej Robert Bąk.

Lepszy niż Messi, czy Ronaldo

Psioczymy na poziom naszego futbolu, tymczasem jak się okazuje i nad Wisłą rodzą się futbolowe gwiazdy wielkiego formatu. Ubawiłem się setnie czytając opublikowaną na łamach "Przeglądu Sportowego" rozmowę z jednym z byłych reprezentantów Polski, 57-letnim dziś, Stanisławem Terleckim, który wyznał z rozbrajającą szczerością: "Na pewno gdybym dziś grał w Barcelonie, to gorszy od Messiego bym nie był. Myślę, że lepszy i więcej goli bym strzelał. Tak samo od tego Ronaldo. Jak patrzę na nich, to mi się śmiać chcę, kurczę blade"
Na szczęście dla "Stasia samochwały" nikt czasu nie cofnie i nie skonfrontuje jego dawnych umiejętności z obecnymi gwiazdami futbolu, ale nie ma jak dobre samopoczucie i właściwa samoocena. 

Kup sobie Pogoń

Do niecodziennej sportowej licytacji dojdzie wkrótce w Szczecinie, gdzie każdy będzie mógł kupić... historyczny herb tego liczącego sobie już 65 lat klubu oraz nazwę  "Pogoń Szczecin". Właścicielem obu tych znaków, do których prawa zajął już formalnie komornik, jest obecnie stowarzyszenie MKS Pogoń Szczecin, udziałowiec spółki, która zarządza klubem sportowym Pogoń.
A wszystko za sprawą długów wobec.. byłego prezesa klubu.

Lechia jak... Barcelona

Po zimowej przerwie wznowiła rozgrywki T-Mobile Ekstraklasa. Z dwóch pierwszych, piątkowych spotkań kibice najbardziej zapamiętają chyba... śnieżne zadymki w Lubinie i Warszawie oraz wyborną akcję piłkarzy Lechii Gdańsk przy Konwiktorskiej. Aż się nie chce wierzyć, że na takie zagrania, których nie powstydziłaby się z pewnością nawet i słynna Barcelona, stać także naszych ligowych "kopaczy".

Na pewno warto obejrzeć jak lechiści wzorcowo "rozklepali" defensywę "Czarnych Koszul":
http://ekstraklasa.tv/ekstraklasa/10,91847,13448196,16__kolejka__Polonia___Lechia_1_1__Wisniewski__0_1_.html