niedziela, 23 lutego 2014

Z czym do elity?

Po dość obiecującej, choć przegranej, inauguracji wiosny przy Łazienkowskiej, nie spodziewałem się aż takiej mizerii złocisto-krwistych przed kielecką publicznością. To prawda, że "miedziowi" z Lubina nigdy nam "nie leżeli", ale od zespołu z aspiracjami do ligowej elity, czyli górnej połówki tabeli, trzeba wymagać znacznie więcej. Bezładna kopanina przez 90 minut, zaledwie kilka składniejszych akcji i przypadkowa bramka Jacka Kiełba po rykoszecie, która uratowała kielecką drużynę przed porażką. To wszysto co pokazali w meczu z Zagłębiem piłkarze "Pachety".



Indywidualnie właściwie chyba tylko Małkowski zagrał na poziomie ekstraklasy, a sposób w jaki Sylwestrzak sprezentował gola Zagłębiu, to znak firmowy... podwórkowego futbolu, który nie przystoi zawodowcom, biorącym pieniądze za kopanie piłki.
Do końca rundy zasadniczej jeszcze siedem kolejek i 21 punktów leżących na murawie. Wszystko więc może się zdarzyć. Z taką grą jak dziś, niestety jednak bliżej nam do strefy spadkowej niż tzw. grupy mistrzowskiej.