wtorek, 16 września 2014

"Królowie polowania"

Aż pół jesiennej rundy trzeba było czekać na pierwsze zwycięstwo w ekstraklasie piłkarzy Korony. Trochę z pomocą rywala, trochę z pomocą szczęścia, złocisto-krwiści wymęczyli wreszcie te upragnione trzy punkty w starciu z "Góralami" z Bielska. Najbardziej jednak pomógł trener Tarasiewicz, który wreszcie usunął z podstawowego składu prawie wszystkie swoje "gwiazdy" sprowadzone w letnim okienku transferowym. Leandro pauzował za kartki, dzięki czemu mógł zagrać Sylwestrzak i w swoim stylu strzelić bramkę, Aankour wylądował na trybunach, Musa na ławce, podobnie jak i Kapo z wybitnym CV, który miał zbawić Koronę. Na razie utytułowany Francuz, który zdaniem pana trenera miał przyspieszyć grę Korony, prezentuje się niczym oldboj, dla którego nawet zwykły trucht po murawie jest nie lada wyzwaniem. Z transferowych nabytków lata ostał się więc jedynie Cerniauskas, ale tylko dlatego, że po prostu Małecki jest od niego jeszcze gorszy. Reprezentant Litwy wiele się musi uczyć, by w przyszłości dorównać klasą weteranowi ligowych boisk - Małkowskiemu.  I wcale nie jestem przekonany, że kiedyś mu się to uda...



Bardzo dziwię się także głosom optymistów liczących na to, że poniedziałkowy mecz będzie przełomowym dla drużyny Tarasiewicza i teraz wszystko poleci już "z górki". Oczywiście z całego serca też tego Koronie życzę, jednak fakty kompletnie temu przeczą. W grze złocisto-krwistych nadal nie widać jakiejkolwiek poprawy. Przykro to pisać, ale na półmetku pierwszej rundy sezonu zasadniczego ekstraklasy, to niestety Korona jest zdecydowanie najsłabsza z całej ligowej stawki, a co więcej perspektyw na poprawę jakoś nie dostrzegam. 
Bardzo chętnie poznałbym natomiast bilans letniego okienka transferowego Korony, bo duet Paprocki - Tarasiewicz to dla jak mnie bezsprzeczni "królowie letniego polowania" w polskiej ekstraklasie. Tak fatalnych roszad kadrowych i to zarówno z klubu jak i do klubu, nie było chyba nawet za czasów tak krytykowanego przez wszystkich duetu Chojnowski - Kobylański, a najprawdopodobniej i w całej ponad 40-letniej historii Korony. Nie wiadomo ile pieniędzy bezsensownie zostało wydanych. Wiadomo niestety tylko kto za to wszystko zapłaci - my kielczanie podatnicy. W normalnym profesjonalnym klubie byłoby to nie do pomyślenia...

PS. Mecz we Wrocławiu (już siódmy przegrany w tym sezonie) niestety tylko potwierdził moje pesymistyczne prognozy. Ta drużyna już chyba nie jest w stanie wygrywać pod wodzą trenera Tarasiewicza, który chyba tylko czeka na zwolnienie go z klubu i tym samym zainkasowanie pokaźnej odprawy na do widzenia...