W miniony weekend rywalizację rozpoczęła II liga koszykarzy. Niestety tym razem bez zespołu z Kielc. Wszystko za sprawą nieoczekiwanego wycofania z rozgrywek drużyny UMKS, która przecież wiosną była o krok od powrotu do grona pierwszoligowców i zapewne także teraz byłaby jednym z faworytów ligi. Nic z tego jednak, bo jak poinformował klub w oficjalnym oświadczeniu, nie jest on już zainteresowany dalszymi występami drużyny UMKS pod drugoligowymi koszami. Sprawiło to, że kieleccy kibice lekką ręką pozbawieni zostali drugoligowych emocji. Równocześnie jednak odżyły wspomnienia z czasów jak to przed ponad pół wieku kieleccy koszykarze z niebywałym trudem walczyli o drugoligowy awans. Czasy jak widać bardzo się zmieniły...
Posiłkując się faktami z bezcennego archiwum red. Antoniego Pawłowskiego, chciałbym powrócić do tamtego spektakularnego wydarzenia, które miało miejsce dokładnie 10 kwietnia 1960 roku. Oczywiście jako kilkutygodniowy wtedy dzieciak, nie miałem okazji uczestniczyć w tym wielkim święcie kieleckiej koszykówki, ale potem już jako dziennikarzowi i działaczowi Okręgowego Związku Koszykówki dane mi było poznać osobiście większość autorów tamtego historycznego sukcesu i pośrednio poczuć wyjątkowy klimat jaki towarzyszył zdobywaniu przez kielczan drugoligowych szlifów.
Zdecydowanym faworytem, rozgrywanego w Kielcach, trzydniowego turnieju finałowego o awans do II ligi był bytomski Start. Układ terminarza sprawił, że Tęcza grała z tą drużyną już na otwarcie finału i cytując relację za "Słowa Sportowca", czyli kolumny sportowej "Słowa Ludu", był to najlepszy mecz kielczan w całym turnieju. Przy ogłuszającym dopingu kibiców, których w ciągu trzech dni imprezy rozgrywanej w hali WDK zebrało się łącznie ponad 2 tysiące, Tęcza "utarła nosa" faworytowi, zwyciężając 72:60. Rywale kompletnie nie mogli się z tym pogodzić i po meczu złożyli oficjalny protest, czepiając się w nim dosłownie wszystkiego co tylko było możliwe. Na niewiele się jednak to zdało. Koszykarze Tęczy wprost "zdemolowali" bytomską defensywę skutecznymi rzutami z dystansu. Raz po raz popisywali się nimi Grzegorz Marcinkowski (późniejszy spiker na drugoligowych meczach Tęczy), grający trener Jan Kmiecik, czy Andrzej Bors (potem długoletni dziennikarz kieleckich rozgłośni radiowych) Także pozostali: kieleccy gracze niewiele im tego wieczoru ustępowali. Pierwszy, i jak się potem okazało, najważniejszy krok ku bramom II ligi został zrobiony. Mimo iż kolejni rywale wydawali się potencjalnie słabsi, to wygrane nad Resovią (65:53), czy z AZS Kraków (62:53) wcale nie przyszły łatwo. Kielczanie nie zaprzepaścili jednak tej wyjątkowej szansy i ku ogromnej radości kibiców upragniony, pierwszy w historii drugoligowy awans stał się faktem.
To oni przed 54 laty jako pierwsi wywalczyli dla Kielc II ligę pod koszem Fot. archiwum |
Warto w tym miejscu wspomnieć nazwiska autorów tego ogromnego jak na tamte czasy sukcesu. W drużynie prowadzonej przez grającego trenera Jana Kmiecika występowali: Andrzej Bors, Grzegorz Marcinkowski, Zbigniew Imiołek, Antoni Wojtaszek, Jan Goc, Stanisław Sitarski, Ryszard Dusza, Włodzimierz Bubel, Antoni Pawłowski, Waldemar Bil i Kazimierz Banaśkiewicz.Niestety kilku zawodników z tego grona nie ma już wśród nas. Tym bardziej więc prekursorom kieleckiej koszykówki sprzed ponad pół wieku należy się ogromny szacunek i słowa uznania.
Dziś kieleckim kibicom koszykówki pozostaje jedynie dopingować zespół AZS Politechnika Świętokrzyska Galeria Echo, który już za kilka dni rozpoczyna trzecioligowy sezon. Tak, by podopieczni trenera Stanisława Dudzika poszli w ślady swoich o wiele starszych kolegów z Tęczy, a tym samym Kielce jak najszybciej powróciły na drugoligową mapę polskiej koszykówki. Czego i ja z całego serca koszykarzom-studentom życzę...