środa, 15 maja 2013

Dyżurny temat powraca...

Powoli dobiega końca sezon piłkarskiej ekstraklasy i zgodnie z kielecka tradycja wraca temat "budżetowej dziury" drużyny Korony. Znów słychać alarmy o "czarnych chmurach" nad klubem, o planowanej letniej wyprzedaży piłkarzy. Dla nikogo, kto choć trochę zna sportowe mechanizmy i realia, nie może to być specjalnym zaskoczeniem. Z finansowymi trudnościami, w czasach gospodarczego kryzysu, borykają się nawet kluby o wiele bogatsze, mające hojnych prywatnych sponsorów. A co dopiero taki, jak Korona, żyjący od dobrych kilku lat na "miejskim garnuszku". Cudów nie ma. Nie da się utrzymać drużyny na poziomie czołówki ekstraklasy, bazując jedynie na pieniądzach z kasy miasta od podatników, z praw do transmisji telewizyjnych oraz od grupy mniej lub bardziej drobnych reklamodawców. To prawda, że najlepszym sponsorem piłkarzy są ich kibice, ale w Kielcach ostatnimi laty i z nimi coraz gorzej. Po ostatnich występach drużyny trenera Leszka Ojrzyńskiego specjalnie się z resztą temu nie dziwię, bo swoją grą złocisto-krwiści sprawiają wrażenie jakby chcieli odstraszyć od przychodzenia na stadion i tych ostatnich najwierniejszych fanów. Oczywiście pojawiły się plotki, że piłkarze źle grają na złość klubowi, bo ten im nie płaci, więc kółko się zamyka. Nie ma się co oszukiwać. Czasy przywiązania do barw klubowych odeszły w nicość. Zawodowy piłkarz ma gdzieś w jakim klubie gra i pójdzie tam gdzie mu za to lepiej zapłacą. Taka jest brutalna prawda. 
O ile więc do Korony nie zawita wreszcie normalność, w postaci strategicznego sponsora klubu, który uporządkuje sytuację zarówno od strony ekonomicznej, jak i sportowej, nic się nie zmieni. Jednak i w tej kwestii natrafiamy na kolejny pat. Żaden prywatny inwestor nie zdecyduje się na kupno jedynie części, a nie całości - 100 procent klubowych akcji, co od kilku lat próbują z uporem maniaka przeforsować obecne władze Korony, a zarazem miasta. Tak dobrze to niestety nie ma. Nie da się czegoś sprzedać, a jednocześnie nadal to mieć i najlepiej tym zarządzać za cudze pieniądze. To tak jakby ktoś miał kupować na własność nowe mieszkanie, ale ze... starym lokatorem. Nikt przy zdrowych zmysłach, nawet z grubym portfelem, na taki układ nie pójdzie.
W lipcu Koronie "stuknie" 40-tka. Jubilatowi oczywiście wypada z tej okazji życzyć dobrej kondycji, sukcesów i optymistycznego spojrzenia w przyszłość. W obecnej sytuacji klubu, to jednak są niestety tylko slogany, a nie mogące się realnie urzeczywistnić powinszowania...