niedziela, 17 lutego 2013

Śmiercionośny szczypiorniak

W trakcie meczu francuskiej trzeciej ligi National 3 w piłce ręcznej mężczyzn doszło do tragicznego w skutkach zderzenia dwóch zawodników. Jeden z nich, reprezentant Tunezji 41-letni Noureddine Dahmani upadł tak niefortunnie, że uderzył głową oraz plecami o parkiet i zmarł na miejscu w hali, na oczach zebranych na trybunach kibiców. Mecz przerwano w 41 minucie, kiedy to doszło do tej tragedii.

"Polonijna" Legia

Trwa transferowa ofensywa działaczy z łazienkowskiej. Teraz wyjaśniła się sprawa tajemniczego zawodnika, który w przyszłym tygodniu ma zostać zawodnikiem Legii Warszawa. Jak ujawnił serwis weszlo.com będzie nim Tomasz Jodłowiec ze Śląska Wrocław, były gracz "Czarnych Koszul". To już trzeci tej zimy piłkarz, po Tomaszu Brzyskim i Gruzinie Władymarze Dwaliszwilim z "korzeniami" u lokalnego rywala Legii - stołecznej Polonii.

Już w sobotę o godzinie 18 Legia zagra na Arenie Kielc z Koroną w pierwszym meczu rundy wiosennej T-Mobile Ekstraklasy.

"Nasi bramkarze" na Celtic Park

Kto by się spodziewał, że na Celtic Park spotkają się dwaj byli bramkarze kieleckiej Korony - Radosław Cierzniak i Łukasz Załuska. Obaj jednak po dzisiejszym spotkaniu nie mogą być specjalnie zadowoleni. Cierzniak, broniący bramki Dundee United, musiał aż 6-krotnie wyjmować piłkę z siatki, natomiast Załuska mecz wygrany przez jego Celtic oglądał tylko z ławki rezerwowych.
Bez względu na wszystko, nie sposób zakwestionować faktu, iż Korona miała w nie tak odległej przecież przeszłości naprawdę europejskich bramkarzy...

Był taki mecz (14)

Motorowe fascynacje

W latach 60-tych i 70-tych wizytówką Kielecczyzny były także sporty motorowe. Nic więc dziwnego, że i ja sięgając pamięcią do tamtych czasów, przypominam sobie wydarzenia, które z pewnością są godne przypomnienia. Pamiętam, że jako niespełna 10-letni chłopak z niecierpliwością czekałem na niedzielne wyprawy z ojcem i jego kolegą,  "trabantem" do podkieleckich Chęcin, gdzie pod zamkiem rozgrywane były motocrossy. Oczywiście nie miałem większego pojęcia ani o randze tych zawodów, ani o nazwiskach startujących motocyklistów. Mimo to byłem pod ogromnym wrażeniem nieprzebranych tłumów kibiców gromadzących się za każdym razem na zamkowym zboczu a przede wszystkim mknących z wielką jak na tamte czasy prędkością zawodników na motocyklach, raz po raz znikających w nieprzebranych tumanach kurzu.

Motocross u podnóża chęcińskiego zamku

W kilka lat później, w 1974 roku, już o wiele bardziej świadomie, kibicowałem na ul. Bohaterów Warszawy, kierowcom walczącym w Wyścigu o Grand Prix Gór Świętokrzyskich. Jego gwiazdą był jadący białym "porsche carrera 911" Adam Smorawiński, który z zawrotną szybkością, mijał rywali jadących... dużymi i małymi "fiatami", a nawet trabantami. Również i wtedy kibiców przy trasie było co nie miara, a nie miało to najmniejszego znaczenia, że zwycięzcę wyścigu można było z góry przewidzieć. Emocje i tak były ogromne...
Wreszcie w kilka lat później, po raz pierwszy miałem okazję emocjonować się wyścigami samochodowymi o mistrzostwo Polski. Miało to miejsce 26 czerwca 1977 roku, kiedy to oficjalnie otwierano Tor "Kielce" w Miedzianej Górze. Wtedy przypatrując się gdzieś z lasu rywalizującym kierowcom, nawet nie przypuszczałem, że w kilkanaście lat później będę miał okazję sam relacjonować na łamach prasy najbardziej prestiżowe imprezy sportowe rozgrywane na tym obiekcie. W ciągu ostatnich 35 lat o medale w Miedzianej Górze walczyli przecież nie tylko najlepsi polscy kierowcy samochodowi, ale także motocykliści, a nawet... kolarze. Pierwszym wyścigom na otwarcie toru "Kielce", które jak podawały media, zgromadziły w Miedzianej Górze aż 50(!) tysięcy kibiców sportów motorowych, towarzyszyła wielka radość z sukcesu kielczanina, bowiem w jednej z klas bezkonkurencyjny okazał się nasz Zdzisław Kałuża, którego później już jako dziennikarz miałem okazję osobiście poznać i wielokrotnie spotykać, podczas licznych wizyt na podkieleckim torze, który piękniał z roku na rok...  

Nowy mistrz pod koszem

Koszykarz Toronto Raptors, Terrence Ross zwyciężył w konkursie wsadów, rozegranym dziś w nocy naszego czasu podczas dorocznego Weekendu Gwiazd NBA trwającego w Houston. Szczególny aplauz wzbudził jeden z jego finałowych popisów, do którego Ross założył koszulkę Vince'a Cartera i zrobił wsad z obrotem 360 stopni po odbiciu piłki o bok tablicy.

A tak pakuje pikę do kosza nowy mistrz wsadów ligi NBA:
http://www.youtube.com/watch?v=FjGL6xS7r1Y&feature=player_embedded

W nocy z niedzieli na poniedziałek najbardziej oczekiwany mecz gwiazd Wschód - Zachód.

Słabość czy strategia?

Dawno już Marit Bjoergen nie została tak upokorzona przez Justynę Kowalczyk, jak w sobotnim sprincie w szwajcarskim Davos. Norweskie media zapowiadały wielki rewanż na dziś, bo przecież gwiazda ich reprezentacji w biegach stylem dowolnym "lała" naszą biegaczkę z wielką łatwością. Do rewanżu jednak wcale nie doszło. Marit Bjoergen wprawdzie pojawiła się na rozgrzewce, jednak na starcie już nie pojawiła się jej "męska sylwetka". Justyna Kowalczyk ukończyła ten bieg na drugim miejscu.
Czy to oznaka słabości faworytki, a może kolejne kłopoty "sercowe" z powodu których norweska gwiazda odpuściła większość startów w tym sezonie? A może to taktyczny wybieg przed rozpoczynającymi się już w środę mistrzostwami świata w Val di Fiemme, bowiem ewentualna kolejna sromotna porażka Bjoergen z Kowalczyk i to tuż przed najważniejszą imprezą sezonu na pewno nie byłaby specjalnie krzepiąca...

Polska sensacja

Mamy drugi medal w mistrzostwach świata w biathlonie - tym razem brązowy! Nie wywalczyła go jednak ani wicemistrzyni świata w biegu na dochodzenie, Krystyna Pałka, ani Magdalena Gwizdoń, które przed biegiem ze startu wspólnego wymieniane były w gronie ewentualnych kandydatek do czołowych lokat. Bohaterką okazała się 22-letnia chorzowianka, Monika Hojnisz, uważana potencjalnie za najsłabszą z polskiego kwartetu biathlonistek. Dziś zaprezentowała ona wyborną formę. Tylko 1 pudło (w 20 strzałach) oraz piąty czas biegu dały jej miejsce na podium u boku gwiazd biathlonu - Białorusinki Darii Domraczewej oraz Norweżki Tory Berger.
Kto by się tego spodziewał?