środa, 31 lipca 2013

Kuciak i... Norwegowie uratowali Legię

To naprawdę duża sztuka - zagrać beznadziejny mecz, a mimo to wywalczyć korzystny wynik. Dokonali tego legioniści w pierwszym, wyjazdowym spotkaniu III rundy Ligi Mistrzów z Molde, zakończonym remisem 1:1. Legioniści powinni podziękować piłkarzom mistrza Norwegii, że już dziś wieczorem ni stracili szans i nadziei na grę w fazie grupowej Ligi Mistrzów czy też Ligi Europy. Gdyby nie ich indolencja strzelecka oraz dobra dyspozycja Dusana Kuciaka, tak by się pewnie stało. 


Skończyło się więc na jednym tylko straconym przed przerwą golu. W drugiej połowie zespół trenera Jana Urbana otrzymał jeszcze dwa prezenty od Norwegów, plasujących się na półmetku rozgrywek krajowych dopiero na 13(!) pozycji w lidze. Najpierw pozostawili oni bez jakiejkolwiek opieki Dwaliszwiliego, który bez trudu doprowadził do wyrównania, a na kwadrans przed końcem spotkania jeden z graczy gospodarzy na własną prośbę wyleciał z boiska. Legia była jednak dziś zbyt słaba, by wykorzystać liczebną przewagę i wygrać ten mecz.
W rewanżu przy Łazienkowskiej do awansu mistrzom Polski wystarczy więc nawet i bezbramkowy remis. Z taka grą jak dziś nawet i o to wcale jednak nie będzie łatwe...

Jak Probierz rozpracował "Barcę"

Nie ulega wątpliwości, że wtorkowy sparring gdańskiej Lechii z "Dumą Katalonii" był sportowym wydarzeniem. Wyjątkowa to przecież okazja oglądać w akcji najlepszego piłkarza świata Argentyńczyka, Leo Messiego, czy kreowanego na jego następcę w przyszłości Brazylijczyka Neymara. Wizyta na PGE Arenie futbolowych gwiazd, co zrozumiałe, mocno podgrzała nastroje wśród polskich kibiców, ale jak się okazuje nie tylko ich. Sensacyjny remis gdańszczan 2:2 z jedną z najlepszych klubowych drużyn świata najwyraźniej zbytnio nakręcił też trenera Lechii, Michała Probierza, który nie dość, że przez cały mecz zachowywał się przy ławce jakby jego drużyna walczyła akurat o klubowy Puchar Europy, to jeszcze jego pomeczowe stwierdzenie "Wiedziałem, że  Barcelona jest do ogrania" wprowadziło mnie w osłupienie, a wręcz niedowierzanie.


 Czyżby pan trener Probierz, uważany przez wielu za nadzieję polskiej myśli szkoleniowej, był na innym meczu? Nie widział z kim i o co gra jego drużyna. Nawet dla piłkarskiego laika oczywistym jest że treningowy sparring to coś kompletnie innego od spotkania o stawkę, a na dodatek przeciwko lechistom grała przecież, i to na luzie, na dobrą sprawę Barcelona B, a może nawet i C. Wynik takiego meczu jest więc praktycznie niewiele znaczący. No cóż, nie wypada psuć samozadowolenia wybitnemu szkoleniowcowi-taktykowi, ale jednak przydałoby mu się przynajmniej kilka wiader mocno schłodzonej wody, na głowę.
I jeszcze jedna refleksja po wizycie "Dumy Katalonii" w Gdańsku. Niby wszystko było pięknie, kibice przygotowali ładną oprawę na powitanie Messiego i spółki, wielu z nich przybrało barwy Barcelony. Byli jednak i tacy, którzy idiotycznymi, wulgarnymi przyśpiewkami psuli nastrój sportowego święta. Tylko po co i komu to było potrzebne. Niestety "kibol" jak widać na zawsze pozostanie "kibolem", dla którego święta po prostu nie istnieją... 

Jeszcze jedna Korona!?

Na sportowej mapie Kielc niebawem ma się pojawić kolejna Korona. Według nieoficjalnych jeszcze informacji będzie to Korona Handball Kielce, która zajmie miejsce upadłego niedawno Kieleckiego Stowarzyszenia Sportowego. Zrbranie założycielskie nowego klubu ma odbyć się w czwartek.


CZYTAJ