środa, 31 lipca 2013

Jak Probierz rozpracował "Barcę"

Nie ulega wątpliwości, że wtorkowy sparring gdańskiej Lechii z "Dumą Katalonii" był sportowym wydarzeniem. Wyjątkowa to przecież okazja oglądać w akcji najlepszego piłkarza świata Argentyńczyka, Leo Messiego, czy kreowanego na jego następcę w przyszłości Brazylijczyka Neymara. Wizyta na PGE Arenie futbolowych gwiazd, co zrozumiałe, mocno podgrzała nastroje wśród polskich kibiców, ale jak się okazuje nie tylko ich. Sensacyjny remis gdańszczan 2:2 z jedną z najlepszych klubowych drużyn świata najwyraźniej zbytnio nakręcił też trenera Lechii, Michała Probierza, który nie dość, że przez cały mecz zachowywał się przy ławce jakby jego drużyna walczyła akurat o klubowy Puchar Europy, to jeszcze jego pomeczowe stwierdzenie "Wiedziałem, że  Barcelona jest do ogrania" wprowadziło mnie w osłupienie, a wręcz niedowierzanie.


 Czyżby pan trener Probierz, uważany przez wielu za nadzieję polskiej myśli szkoleniowej, był na innym meczu? Nie widział z kim i o co gra jego drużyna. Nawet dla piłkarskiego laika oczywistym jest że treningowy sparring to coś kompletnie innego od spotkania o stawkę, a na dodatek przeciwko lechistom grała przecież, i to na luzie, na dobrą sprawę Barcelona B, a może nawet i C. Wynik takiego meczu jest więc praktycznie niewiele znaczący. No cóż, nie wypada psuć samozadowolenia wybitnemu szkoleniowcowi-taktykowi, ale jednak przydałoby mu się przynajmniej kilka wiader mocno schłodzonej wody, na głowę.
I jeszcze jedna refleksja po wizycie "Dumy Katalonii" w Gdańsku. Niby wszystko było pięknie, kibice przygotowali ładną oprawę na powitanie Messiego i spółki, wielu z nich przybrało barwy Barcelony. Byli jednak i tacy, którzy idiotycznymi, wulgarnymi przyśpiewkami psuli nastrój sportowego święta. Tylko po co i komu to było potrzebne. Niestety "kibol" jak widać na zawsze pozostanie "kibolem", dla którego święta po prostu nie istnieją... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz