piątek, 25 lipca 2014

Bo tak najłatwiej...

Jako długoletniego sympatyka, działacza i dziennikarza piszącego o kieleckiej koszykówce specjalnie nie zdziwiła mnie dzisiejsza informacja o wycofaniu z rozgrywek drugoligowego zespołu koszykarzy UMKS Kielce. Spodziewałem się jej właściwie już w momencie, kiedy nie tak dawno klubowi działacze liczyli że brakujące do domknięcia budżetu klubu na grę w I lidze pieniądze, same "spadną im z nieba" po... apelu na jednym z portali społecznościowych. Nie zamierzam rozstrzygać, czy to zwykła naiwność, czy też forma gry na emocjach kieleckich sympatyków koszykówki, bo jest to kompletnie bez znaczenia. Fakty są takie, że działacze idąc po najmniejszej linii oporu zdecydowali się wycofać klub z jakichkolwiek rozgrywek, bo te drugoligowe już przestały im się podobać. Pewnie. Po co kłopotać się z ciągłym domykaniem budżetu i utrzymywać drużynę wyczynowych koszykarzy. O wiele wygodniej pozostać przy beztroskim konsumowaniu "darmowych pieniędzy" z miejskiego budżetu, bo takie na szkolenie młodzieży po prostu się należą i wystarczy je tylko wydawać. 
 
  Zdaję sobie sprawę, że znalezienie hojnego mecenasa koszykarskiego klubu to w dzisiejszych czasach niełatwe zadanie. Mieliśmy ogromne szczęście, że jest taki pasjonat basketu jak Michał Sołowow, który przez lata w dużej mierze sam utrzymywał kielecką koszykówkę na dobrym krajowym poziomie. Nie zmienia to jednak faktu, najgorsze co może przytrafić się w sporcie, to poddanie się bez walki, bez względu na poziom rywalizacji w jakiej przyszłoby grać. Smutne to tym bardziej, że w końcu nie tak dawno jedną ze sportowych wizytówek Kielc były "Delfiny" z Cersanitu Nomi Kielce z powodzeniem występujące na parkietach ekstraklasy, nie wspominając o Miteksie czy też Tęczy, których ligowe mecze także do ostatniego miejsca wypełniały trybuny hali widowiskowo-sportowej.