poniedziałek, 14 lipca 2014

Dowartościowani po mundialu

Piłkarski mundial przeszedł do historii. Kolejny bez biało-czerwonych, ale za to z dwoma Polakami w zespole mistrza świata - Klose i Podolskim. Możemy też być dumni, że wkrótce Robert Lewandowski zadebiutuje w zespole Bayernu, którego piłkarze nie tylko stanowili o sile zwycięskiej drużyny tego turnieju, ale i innych liczących się reprezentacji. Powody do radości ma także nasz selekcjoner Adam Nawałka, który na usprawiedliwienie prawdopodobnych porażek w eliminacjach do "Euro 2016" będzie miał w ręku mocny argument, że przecież przyszło nam grać w grupie mistrza świata.


 Co pozostanie w pamięci z brazylijskiego mundialu? Kilka naprawdę znakomitych spotkań, ale i fatalne sędziowanie, nie godne imprezy tej rangi. Niemiecka perfekcja i konsekwencja wynagrodzona mistrzostwem świata, totalna klęska gospodarzy, którzy sięgnęli dna i gdyby nie pomoc "sprawiedliwych" być może nawet nie wyszliby z grupy. Na miejsce w najlepszej czwórce świata Canarinhos na pewno nie zasługiwali, co dobitnie potwierdziły ich starcia z Niemcami i Holandią. Wreszcie megasensacje - błyskawiczna detronizacja broniących tytułu Hiszpanów, czy też blamaż Włochów.
I jeszcze jedna smutna refleksja. Dla naszej piłki czas jakby zatrzymał się w latach 70-tych i 80-tych minionego stulecia, kiedy to  "Orły Górskiego", a potem reprezentacja Antoniego Piechniczka podbijały piłkarski świat. Teraz to kompletnie nierealne i jakże odległe. Na pocieszenie przychodzi nam wspominać, wspominać wspominać i dowartościowywać się każdym choćby najmniejszym polskim akcentem w futbolowej elicie. 
Cóż jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma...