poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Korona wreszcie rozbłysła

Cała piłkarska Polska patrzy dziś na Kielce i mówi o Koronie. Niestety nie za sprawą znakomitej gry złocisto-krwistych, lecz kadrowych rewolucji autorstwa działaczy kieleckiego klubu. Zgodnie z oczekiwaniami pracę stracił trener Leszek Ojrzyński, który sam, za porozumieniem stron, rozwiązał swoją umowę z klubem. Decyzji tej nie zaakceptowali ani piłkarze, którzy zagrozili strajkiem, ani też spora grupa kibiców, która broni trenera, mimo iż ten formalnie w klubie już nie pracuje. Od razu przypomniały mi się protesty i lamenty, kiedy z Koroną żegnał się ponoć genialny trener Marcin Sasal. I co od tej pory osiągnął, gdzie się pokazał? W zawodowym futbolu nie ma miejsca na sentymenty, czy się kogoś lubi, czy też nie. Jedynym miernikiem pracy muszą być wyniki, a tymi od dawna były już trener Korony pochwalić się nie może. Co więcej, już kilkakrotnie na moim blogu twierdziłem, że misja Leszka Ojrzyńskiego w Kielcach dawno powinna się zakończyć i to dla dobra zespołu. Trener niewiele wnosił on do jego gry, poza sztuką motywacji. Nic dziwnego, że rywale bardzo szybko rozpracowali Koronę grającą z meczu na mecz "to samo". O wiele istotniejsze jest teraz nie bronienie byłego trenera, bo to on sam musi się obronić swoją pracą w kolejnym klubie, lecz to kto go zastąpi.


 Słysząc, iż na następcę Leszka Ojrzyńskiego przymierzany jest Dariusz Pasieka, który w nie tak odległej przeszłości "pogrzebał" już Arkę oraz Cracovię,  mam delikatnie mówiąc ogromny niesmak. Tym bardziej, że śmierdzi mi to zwykłym kolesiostwem. Przecież w Cracovii nie kto inny jak dyrektor sportowy Korony, Andrzej Kobylański terminował u Pasiki jako jego asystent. Co z tego wynikło kibice znakomicie wiedzą. Czyżby nadchodziła więc pora na rewanż?
To, że Korona "dołuje" wcale mnie nie dziwi. Publiczną tajemnicą staje się coraz gorsza kondycja finansowa klubu. Jej efektem były takie a nie inne ruchy kadrowe przed sezonem. Nie w Leszku Ojrzyńskim jest jednak według mnie najsłabszy punkt kieleckiego klubu. Panowie "działacze"" kadrową rewolucję powinni rozpocząć od... samych siebie, a dopiero potem rozliczać innych. Sama zmiana dla zrobienia zmiany jest po prostu bezsensowna. Nadal nie widzę jakiejkolwiek strategi w działaniach zarządu, tym bardziej, że jak rozbrajająco stwierdził prezes Chojnowski kandydata na następcę trenera na razie... nie ma. Za to jest kozioł ofiarny. 
I co dalej? Zadowolony z siebie zarząd może spokojnie robić "swoje", czyli praktycznie niewiele, poza inkasowaniem comiesięcznych poborów...