piątek, 12 kwietnia 2013

Jak "gasła" Korona, czyli... niegościnny Lubin

Początek był obiecujący, ale to co się działo potem na Dialog Arenie najlepiej przemilczeć. Lubin znów okazał się niegościnny dla piłkarzy kKorony, których wyjazdowa niemoc staje się powoli irytująca. Dziś po kwadransie wydawało się, że złocisto-krwiści mają szanse się przełamać i wreszcie po raz pierwszy w tym sezonie wygrać na stadionie rywala. Niestety z każdą minutą drużyna trenera Leszka Ojrzyńskiego prezentowała się coraz bardziej niemrawo. Dodatkowo zdołował naszych piłkarzy "strzał życia" Adriana Rakowskiego, a praktycznie dobił drugi gol zdobyty również uderzeniem z dystansu innego Adriana - Błąda. Na otarcie łez pozostało honorowe trafienie z ostatnich sekund gry, w którym największy udział miał... bramkarz Zagłębia Michał Gliwa. Poprawiło ono jednak tylko wynik, a nie opinie o słabiutkiej postawie piłkarzy Korony w tym spotkaniu.
Kolejny wyjazd i kolejna frustracja - znów zaczęło się nieźle, a skończyło... jak zawsze w tym sezonie. Porażąjące dla mnie jest to, że po meczu Leszek Ojrzyński stwierdził, że jego drużyna rozegrała... obiecujący mecz. Czyżby widok z trenerskiej ławki aż tak bardzo się różnił od spojrzenia z boku?

1 komentarz: