Całe sportowe Kielce świętują od wczoraj awans piłkarzy ręcznych Vive Tauronu Kielce do Final4 Ligi Mistrzów. Nie zawsze jednak szczypiorniści przysparzali swoim sympatykom tak radosnych przeżyć. Dokładnie 29 lat temu 20 kwietnia 1986 roku przyszło im przeżyć spore rozczarowanie. W hali przy ul. Krakowskiej, aspirująca do miejsca na podium w ekstraklasie "siódemka" kieleckiej Korony, która w tabeli ustępowała jedynie Wybrzeżu, Anilanie i Śląskowi, nieoczekiwanie uległa broniącej się przed degradacją drużyną Stali Mielec 32:35 (12:15), a media nie szczędziły słów krytyki podopiecznym trenera Romana Trzmiela. Kto chce zapłacić 200 złotych za kiepskie widowisko będące parodią piłki ręcznej? Czemu przy tak słabej formie podstawowych graczy, tak krótko na boisku występowali młodzi - Krzysztof Mistak, Artur Lipka czy Piotr Świgoń? - takie pytania pojawiły się w pomeczowych sprawozdaniach.
Nawet as atutowy kieleckiej drużyny Zbigniew Tłuczyński nie miał swojego dnia, między innymi aż 3-krotnie nie wykorzystując rzutów karnych, których zwykle był pewnym egzekutorem. Oberwało się i innym graczom Korony, a praktycznie jedynym zawodnikiem gospodarzy, który zagrał na normalnym poziomie był skrzydłowy Antoni Zięba.
Popularny "Tolo", Antoni Zięba rzucił Stali aż 9 goli. Fot. archiwum "Słowa Ludu" |
Co ciekawe tego samego dnia piłkarze ręczni lidera naszej ekstraklasy - Wybrzeża Gdańsk po zwycięstwie 25:21 nad Atletico Madryt awansowali do finału Pucharu Europy, czyli odpowiednika dzisiejszej Ligi Mistrzów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz