środa, 13 lutego 2013

Był taki mecz (10)

Drogosz jak... magnes 

Na przełomie lat 60-tych i 70-tych ubiegłego stulecia wcale nie koszykówka czy piłka ręczna były sportową wizytówką Kielc. Także i futbol pozostawał w cieniu... boksu. Wszystko za sprawą "Czarodzieja ringu", Leszka Drogosza. Brązowy medalista Igrzysk Olimpijskich w Rzymie, 3- krotny mistrz Europy, najpierw jako zawodnik, a potem trener rozsławiał Kielce nie tylko na krajowych ringach, ale także poza granicami. Chętnych do oglądania w akcji teko znakomitego pięściarza było tak wielu, że nie mogła pomieścić ich nawet nowo oddana do użytku w 1967 roku hala widowiskowo-sportowa przy ul. Waligóry.

Tak boksował "Czarodziej ringu"

Mnie niestety, z racji wieku, nie dane było oglądać na żywo pana Leszka w ringu, ale w pamięci pozostały mi tłumy kibiców tłoczące się pod halą sportową, gdy ligowe boje toczyła drużyna Błękitnych. Kultowe stały się także radiowe bezpośrednie transmisje radiowe, rozpoczynające się zazwyczaj w niedzielę o godz. 11.15. Nie każdy, jednak był wtedy szczęśliwym posiadaczem odbiornika z zakresem UKF. Dla tych, którym nie udało się kupić biletu na mecz, ratunkiem mogła być wizyta u sąsiada z tak wyposażonym radiem lub nasłuchiwanie pod halą odgłosów toczonych walk i komunikatów spikera. Błękitni aż przez siedem sezonów boksowali w I lidze, w najlepszym z nich w 1971 roku zajmując wysokie 4 miejsce. Leszek Drogosz był już wtedy trenerem i sekundantem tej drużyny. Godnie w ringu zastępowali go podopieczni - także olimpijczycy i mistrzowie Polski, Witold Stachurski i Andrzej Stawski, a nieco później Sławomir Zapart i Stanisław Łakomiec. W pamięci z tamtych i lat utkwili mi również: Marian Treliński, Czesław Bielecki, Leszek Ciuka, Marek Kudła, Andrzej Wnuk czy Tadeusz Wątroba. Mieliśmy wtedy w Kielcach naprawdę doborową ekipę pięściarzy.
Oczywiście już jako dziennikarz miałem okazję nie raz spotykać się przy różnych okazjach z "Czarodziejem ringu", który jak się potem okazało był kolegą ze szkolnej ławki mojej mamy. To sprawiło, że pan Leszek traktował mnie z dużą życzliwością, a do dziś wspominam nasze liczne rozmowy, oczywiście głównie o boksie...
   

4 komentarze:

  1. Szkoda, że boks u nas przeżywa aż taki kryzys, bo wtedy liga to była naprawdę mocna i ciekawa

    OdpowiedzUsuń
  2. To zupełnie inna czasy wtedy był zupełnie inny boks, ale emocje nie przeczę wielkie (Henk)

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłem przypadkowo na jublu kończącym karierę p, Drogosza w Motelu na Słowiku ... Siedziałem chyba dwa stoliki od niego z rodzicami . Fajny gościu do dziś pamiętam /kaz/

    OdpowiedzUsuń
  4. Tacy ludzie tworzą historię, a reklama jakiej przysparzają swojej dyscyplinie sportu czy klubowi jest nie do wyceniania

    OdpowiedzUsuń