poniedziałek, 18 lutego 2013

Był taki mecz (15)

Świętokrzyskie Kryłatskoje 

Tor "Kielce", którego otwarcie wspominałem wczoraj był areną zmagań nie tylko dla zmotoryzowanych sportowców. Z powodzeniem służył on także kolarzom. Tak było właśnie 15 lipca 1980 roku, kiedy do Miedzianej Góry zjechali najlepsi nasi kolarze, by walczyć o medale mistrzostw Polski. Wybór nie był przypadkowy, bowiem dla kadrowiczów wyścig na trudnej technicznie i górzystej trasie, miał być równocześnie generalną próba formy przed rywalizacją o olimpijskie laury na "schodach Kapitonowa", czyli słynnym podmoskiewskim torze Kryładskoje. Tłumów porównywalnych z inauguracyjnymi wyścigami na torze "Kielce" może nie było, ale znalezienie dogodnego miejsca obserwacyjnego w okolicach małej pętli, gdzie usytuowano finiszowe metry już takie łatwe wcale nie było. Mnie się to jednak udało, a rywalizacja o koszulkę mistrza Polski rozegrała się rzeczywiście na ostatnich metrach, a nawet i centymetrach 176-kilometrowego dystansu. Kolarze aż 15 krotnie pokonywali pętlę Miedziana Góra - Wykień - Podgrodzie - Miedziana Góra. Trudy rywalizacji sprawiły, że spora grupa kolarzy nie dojechała do mety. Wśród nich byli reprezentanci Polski na Igrzyska Olimpijskie do Moskwy oraz Ryszard Szurkowski, który właśnie kończył występy w biało-czerwonych barwach. Podobnie jak i zapewne większość kibiców doskonale rozumiałem, że ważniejszy nawet od koszulki mistrza Polski, którą ostatecznie nieoczekiwanie założył Janusz Pożak, był dobry występ na Kryłatskoje.


 I rzeczywiście w nieco ponad tydzień później w Moskwie były powody do radości, gdy Czesław Lang, którego oglądałem na torze w Miedzianej Górze sięgał po olimpijskie srebro w Moskwie, ustępując jedynie Siergiejowi Suchoruczenkowowi. Później, już jako dziennikarz miałem okazję poznać osobiście p. Czesława i spotykać go wielokrotnie podczas różnych imprez kolarskich, rozgrywanych na świętokrzyskich trasach.

3 komentarze:

  1. Pamiętam ten wyścig, a najlepszy był finisz

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak się składa , że ten sukces na olimpiadzie to był początek końca polskiego kolarstwa. amatorskiego i zawodowego / jeszcze przed narodzinami/ w Polsce . Gdzieś tam p.Lang coś próbuje /skutecznie / robić ale jakoś na szosie naszych mało widać. Może oprócz "robotników" wśród zawodowców .../kaz/

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, ża Armstrong nie jest Polakiem bo byłoby jeszcze smutniej

    OdpowiedzUsuń