środa, 20 lutego 2013

Był taki mecz (17)

Legia nie taka straszna

Śledząc internetowe dyskusje na temat sobotniego meczu 16. kolejki T-Mobile Ekstraklasy piłkarzy Korony z Legią, aż mi się nie chce wierzyć, że problem może stanowić frekwencja kibiców na Arenie Kielc i to bez względu na aurę panującą za oknami. Czyżby piłka na najwyższym krajowym poziomie aż tak bardzo spowszedniała fanom futbolu? W końcu do Kielc przyjeżdża lider i na dziś główny kandydat do mistrzostwa Polski - Legia. W przeszłości wizyty drużyny z łazienkowskiej wprost elektryzowały całe sportowe Kielce Jeszcze niespełna 7 lat temu na meczu Kolportera Korony z Legią, stadion przy Ściegiennego zapełnił się praktycznie do ostatniego dozwolonego miejsca. Na trybunach zasiadło 14525 widzów i nikt wtedy nie myślał o jakiś protestach, czy innych powodach, by nie dostać się 29 kwietnia 2006 roku wieczorem na trybuny Areny Kielc i dopingować złocisto-krwistych. Każdy prawdziwy kibic po prostu musiał tam być!
"Takiego meczu jeszcze w Kielcach nie było. Nadkomplet kibiców obejrzał na stadionie przy ul. Ściegiennego wyjątkowe widowisko, stworzone przez godnych siebie rywali. Porywająca walka z obu stron od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty gry, przy ogłuszającym dopingu widowni, wreszcie prawdziwa huśtawka nastrojów od euforii po rozczarowanie – to coś co w futbolu najpiękniejsze.
Do pełni szczęścia kieleckim kibicom zabrakło tylko zwycięstwa zespołu Kolportera Korony nad zmierzającym po mistrzostwo Polski najlepszym zespołem Orange Ekstraklasy. Trzeba przyznać, że było ono w zasięgu ręki
" - to tylko króciutki fragment mojej pomeczowej relacji na łamach "Słowa", dobrze oddający klimat towarzyszący temu niby normalnemu ligowemu spotkaniu.


Rzeczywiście tylko sekundy dzieliły naszą drużynę od zwycięstwa nad Legią, które zawsze ma szczególną wartość.  Po golach zdobytych w pierwszej połowie przez Marcina Robaka i Grzegorza Bonina prowadziliśmy już 2:0 i Arena Kielc wprost oszalała z radości. Wprawdzie zaraz po wznowieniu gry kontaktowego gola dla legionistów strzelił Dickson Choto, ale mimo to wydawało się, że Korona nie pozwoli tego wieczoru odebrać sobie zwycięstwa. Gdy kibice szykowali się już do fetowania sukcesu Mariusz Zganiacz (dziś Piast Gliwice) w odległości prawie 30 metrów od bramki sfaulował Łukasza Surmę (obecnie Lechia Gdańsk). Rzut wolny wykonał Brazylijczyk Edson (jesienią 2009 roku zaliczył niezbyt udany epizod z zespołem Korony). Wprawdzie mocno uderzoną przez niego piłkę zdołał sparować Maciej Mielcarz (dziś golkiper Widzewa), jednak futbolówka odbiła się od słupka i wpadła wprost pod nogi nadbiegającego Piotra Włodarczyka, który umieścił piłkę w siatce. Skończyło się zatem na remisie 2:2, ale nikt z pewnością nie żałował czasu spędzonego na trybunach Areny Kielc.
Tego wieczoru w barwach Kolportera Korony wystąpili: Maciej Mielcarz, Marek Szyndrowski, Paweł Golański, Hernani, Robert Bednarek, Grzegorz Bonin, Hermes, Mariusz Zganiacz, Paweł Sasin, Grzegorz Piechna, Marcin Robak oraz Marcin Drzymont, Jarosław Piątkowski i Arkadiusz Bilski.Warto przypomnieć także skład legionistów, który tworzyli w większości doskonale znani piłkarze: Łukasz Fabiański, Grzegorz Bronowicki, Wojciech Szala, Dickson Choto, Tomasz Kiełbowicz, Bartosz Karwan, Łukasz Surma, Edson, Marcin Burkhardt, Roger Guerreiro, Sebastian Szałachowski oraz Jakub Rzeźniczak, Cezary Kucharski (dziś menedżer piłkarski m.in. Roberta Lewandowskiego) i strzelec "złotego", wyrównującego gola dla warszawian, Piotr Włodarczyk.


3 komentarze:

  1. Niezły skład wtedy mieliśmy

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam ten mecz Legia miała strasznego farta. Oby w sobotę tak nie było

    OdpowiedzUsuń
  3. Wtedy był nowy stadion i cześć kibiców szło nie na mecz, ale go obejrzeć (ls)

    OdpowiedzUsuń