wtorek, 26 lutego 2013

Przedziwna strategia

Therese Johaug, a nie jak powszechnie oczekiwano Marit Bjoergen, została mistrzynią świata w biegu narciarskim na 10 km techniką dowolną. Niektórzy mogą uznać to za sensację, ale dla mnie to nie jest zaskoczeniem. Już nie raz "filigranowa Tereska" udowadniała, że niewiele ustępuje królującym na biegowych trasach Kowalczyk oraz Bjoergen, a ta ostatnia podobnego jak w tym sezonie kryzysu fizycznej dyspozycji jeszcze nie przeżywała. Dziś Johaug miała swój wielki dzień i zasłużenie sięgnęła po złoto, potwierdzając norweską dominację na trasach w Val di Fiemme.
Nasza Justyna odpoczywała, ograniczając się do roli kibicki. Czy pomoże jej to w walce o medal w narciarskim maratonie? Śmiem w to wątpić. Niby zaoszczędziła sporo sił, ale ciążąca na niej presja wyniku współmiernie do tego wzrosła, bo przecież jeśli w sobotę nie stanie na podium, będzie największą przegraną tych mistrzostw. Swoją drogą dla mnie przedziwna to strategia. Od dawna było wiadomym, że właśnie biegi we włoskim Val di Fiemme, to najważniejsze tegoroczne starty. Tymczasem nasza narciarka, która wcześniej gdzie tylko mogła na siłę ciułała pucharowe punkciki i premie, teraz świadomie odpuszcza jeden z nich, oszczędzając siły. Tylko na co, skoro ważniejszych biegów już w tym sezonie nie będzie. No chyba, że z kondycją fizyczną naszej biegaczki jest rzeczywiście aż tak źle, że niezbędny był odpoczynek. Tym bardziej nie może to jednak wróżyć jej sukcesu w maratonie.
Nawet jeśli w sobotę Justyna jakimś cudem wywalczy złoto w biegu na 30 km , to i tak włoskie mistrzostwa pozostawią więcej niedosytu niż radości...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz