środa, 6 marca 2013

Był taki mecz (27)

Przedwczesna ekstraklasa

Niemal dokładnie 38 lat temu, 16 marca 1975 roku, Kielce miały okazję świętować historyczny - pierwszy awans piłkarzy ręcznych do ekstraklasy. Dziś gdy nasza "siódemka" bije się o miano najlepszej w Europie, ten wyczyn nikomu z pewnością już tak nie imponuje, ale wówczas było to wręcz epokowe osiągnięcie. Zanim jednak do niego doszło, nie brakowało chwil zwątpienia, które przeżywałem w roli wiernego kibica drużyny trenera Edwarda Strząbały. Jakiś czas temu wspominałem w tym miejscu o wyjątkowym w swojej otoczce i dramaturgii meczu z Gwardią Opole, kiedy to tłumy kibiców wyłamały drzwi do hali przy ul. Jagiellońskiej i niewiele brakowało, by Korona przegrała walkowerem.  Zaledwie remis sprawił, że nasza "siódemka" w kieleckiej hali nie odrobiła straty do przodownika tabeli i wydawało się, że marzenia o awansie będą musiały poczekać na kolejny sezon. Ostatecznie jednak o wszystkim decydowała dopiero ostatnia runda spotkań (wówczas grano systemem dwumeczu sobota-niedziela). Dość nieoczekiwanie do walki na linii Opole -Kielce włączył się także krakowski Hutnik, który obok Gwardii i Korony, zachował szanse na ekstraklasę. Niestety terminarz sprawił, że najważniejsze mecze sezonu Korona rozgrywała na wyjeździe, więc pozostał mi tylko "radiowy nasłuch" wydarzeń z parkietu w Lublinie. Nie zapomnę niecierpliwego oczekiwania na niedzielne wiadomości sportowe "Radia Kielce", rozpoczynające się wtedy dopiero po godzinie 22. Były one wtedy praktycznie jedynym źródłem informacji sportowych przed ukazaniem się poniedziałkowych wydań gazet. Dopiero później, pracując w dziale sportowym "Słowa Ludu" poznałem mechanizm ich powstawania i taką właśnie późną porę emisji. Dodatkowo sądzę nie tylko moją niecierpliwość w oczekiwaniu na sportowe newsy, potęgował fakt, iż prawie zawsze w radiowej ramówce serwis sportowy poprzedzał piekielnie dla mnie wtedy jako dla nastolatka nudny koncert muzyki symfonicznej, czy też operowej. To była prawdziwa "droga przez mękę" dla kibica. Ale tego wieczoru warto było ją pokonać, by usłyszeć wspaniałe wieści. Nasza Korona wygrała dwukrotnie z Lublinianką 20:18 i 28:15, a ponieważ równocześnie w Nowej Hucie Hutnik odebrał 2 punkty Gwardii, upragniony awans koroniarzy do krajowej elity stał się faktem.

Piłkarze ręczni Korony z trenerem Edwardem Strząbałą

 Niestety już parę miesięcy później radość z tego sukcesu została mocno stonowana. Był to niejako przedwczesny awans, bowiem sportowy sukces przerósł kieleckie możliwości. Okazało się bowiem, że hala Budowlanych (taką nazwę nosił wtedy obiekt przy ZSB przy ul. Jagiellońskiej 90), nie odpowiada wymogom ekstraklasy. "Siódemka" Korony jako beniaminek została więc z góry skazana na porażkę, gdyż przez pół sezonu, podczas gdy trwała przebudowa kieleckiej hali, musiała rozgrywać swoje "domowe" mecze w... Mielcu. W efekcie w debiutanckiej pierwszej rundzie wśród krajowej  elity wywalczyliśmy zaledwie 2 punkty. Jak się potem okazało, poniesionych wtedy strat nie dało się odrobić, mimo, iż w rundzie rewanżowej Korona wykonał trzysta(!) procent normy. Pierwszy sezon w ekstraklasie zakończył się więc bardzo smutno - degradacją.
Warto przypomnieć nazwiska szczypiornistów, którzy wywalczyli dla Kielc historyczny awans. Byli to: Paweł Leśniczak, Janusz Doryński, Stefan Tatarek, Janusz Dziurzyński, Marek Boszczyk, Zdzisław Klimczak, Jacek Łański, Lech Łukawski, Jerzy Melcer, Jan Piotrowicz, Marian Sienkiewicz, Marek Smolarczyk, Zbigniew Tłuczyński, Roman Trzmiel  i Zdzisław Wieczorek.
Z tą drużyną kojarzy mi się jeszcze jedna dość zabawna sytuacja, która utkwiła mi do dziś w pamięci. Chodzi o niespodziewanego gościa u mnie w domu. Był nim... piłkarz ręczny ówczesnej Korony, Marian Sienkiewicz, który jak się dopiero potem okazało po przenosinach do Kielc z Białegostoku studiował na jednym roku z moją siostrą na Politechnice Świętokrzyskiej.   

4 komentarze:

  1. Niezła paka była wtedy w Koronie Melcer, Tłuczyński, Piotrowicz, Boszczyk, Smolarczyk piękne czasy były. Też chodziłem na ich mecze (Adam)

    OdpowiedzUsuń
  2. A Szukalskiego nie było w tamtym zespole?

    OdpowiedzUsuń
  3. Szukalski grał w drużynie Korony, która trzy lata później wróciła do I ligi

    OdpowiedzUsuń
  4. Ogromna w tym awansie zasługa śp. Edka Strząbały taki menedżer to ja Ferguson w Manchesterze United (ls)

    OdpowiedzUsuń