wtorek, 5 marca 2013

Gdzie "kucharek" sześć...

Liczba arbitrów obserwujących i oceniających mecz piłkarski wcale nie musi automatycznie przekładać się na jakość sędziowania. Dobitnie przekonało wszystkich o tym poniedziałkowe spotkanie T-Mobile Ekstraklasy pomiędzy Wisłą a Podbeskidziem. W 66 minucie gry "Góral" Marek Sokołowski ewidentnie sfaulował w polu karnym wiślaka Rafała Boguskiego. Prowadzący spotkanie Marcin Borski bez najmniejszego wahania wskazał na "wapno". Całe jego nieszczęście polegało jednak na tym, że miał... dodatkowego, znacznie lepiej ustawionego wobec tej akcji arbitra pomocniczego za linią końcową. Co widział tzw. sędzia bramkowy pozostanie jego słodką tajemnicą, ale wie ma już najmniejszych wątpliwości, że to on wymusił na głównym zmianę dobrej decyzji na kompletnie niezrozumiałą i zamiast bezdyskusyjnego karnego mieliśmy... żółtą kartkę dla gracza "Białej Gwiazdy". Rafał Boguski za przyczyną nieudolnego arbitra, w ciągu kilku sekund z ofiary stał się... winowajcą. Marna to pociecha, że po meczu i analizie tej sytuacji szóstka, "sprawiedliwych" meczu przy Reymonta przyznała się do ewidentnego błędu popełnionego przez Sebastiana Tarnowskiego, o zgrozo, arbitra z pierwszoligowym statusem.
Jak widać nie tylko w kuchni sprawdza się przysłowie "Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść"...  

Oto kontrowersyjna akcja z meczu Wisłą - Podbeskidzie:
KLIKNIJ ŻEBY OBEJRZEĆ! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz